czasie przedni przedział łodzi, nieszczelny, coraz więcej napełniał się wodą. Można sobie wyobrazić położenie ludzi zamkniętych w małym przedziale, w zupełnej ciemności, czujących, jak woda podnosi się coraz wyżej i wyżej. Pod wieczór wszyscy musieli zająć już miejsca najwyżej położone, a mimo to nad wodą mieli tylko głowy.
Z sygnałów nurka dowódca wiedział, że transportowiec nie będzie mógł nadążyć wcześniej niż za dwa dni. Pozostawała jedyna możliwa, bardzo ryzykowna próba uratowania się — otworzyć górną pokrywę i korzystając z pozostałości sprężonego powietrza, wyrzucić się na powierzchnię. Dowódca poinformował nurka o swoim położeniu i zamiarze. Prosił przygotować łodzie ratunkowe. Następnie zrobił apel. Poinformował dokładnie o swoim planie i wyznaczył kolejność wyrzucania się. Sam był na miejscu ostatnim.
Otworzono pokrywę na daną komendę. Wszyscy marynarze, z wyjątkiem jednego, który mógł się pośliznąć lub zasłabnąć, wykonali dokładnie rozkaz swego dowódcy: jeden po drugim wysuwali się pod otwartą pokrywę, przez którą w pędzie pozostałego powietrza dosłownie wyskakiwali na powierzchnię, gdzie ich na pół przytomnych wyłowiono do łodzi ratunkowych. Dowódca Maciejewicz jeszcze zaczekał na dole, niespokojny o ostatniego, który nie odpowiedział na apel, gdy głośno podawał komendę wyrzucenia się. Potem skoczył sam. Dotychczas mówi trochę głośniej niż my wszyscy, dlatego że wyrzucając się człowiek ulega tak gwałtownej zmianie ciśnienia, iż przede wszystkim odbija się to na bębenkach uszu. Uczynił wszystko, żeby ludzi swoich uratować. Ciało tego ostatniego marynarza znaleziono potem zatopione.
Bohaterskie zachowanie się dowódcy Maciejewicza zostało podkreślone w rozkazie dziennym, mianowano go dowódcą łodzi podwodnej tego samego typu.
O tym wszystkim dowiedziałem się znacznie później, natomiast o wyrzuceniu się pana Maciejewicza i 8 ludzi wiedzieliśmy z radiodepeszy po północy. Wtenczas dopiero razem z Wiatki-nem powiedzieliśmy o tym paniom i staraliśmy się je uspokoić.
Działania wojenne na terenie Zatoki Ryskiej rozwijały się z coraz większą intensywnością. W pierwszym okresie mego pobytu na nowym stanowisku prawie nie czuło się, że jest już
153