po stronie rosyjskiej żeglowała „Sława”, konwojowana przez kilka torpedowców w obawie przed atakiem łodzi podwodnych i wyrzucała swoje ciężkie salwy, skierowane przeciwko krążownikom, które trzymały się w znacznej odległości poza torpedowcami przeciwnika. Manewrowaliśmy tak przez dwa dni. Pociski padały blisko, wznosiły wysokie słupy wody, czasem z gwizdem i wyciem przelatywały nad głowami. Strat po żadnej stronie nie było.
Całe zadanie przeciwnika polegało na tym, ażeby pod ochroną artylerii torpedowców i kilku krążowników starszego typu, i może nawet okrętów liniowych (pancerników), przetrałować w zaporze minowej bezpieczne przejście i wejść do Zatoki. [...]
Torpedowiec admiralski późnym wieczorem drugiego dnia stanął na kotwicy za Cyplem Cerelskim razem z dwoma grupami torpedowców. Wszyscy byliśmy bardzo zmęczeni i po posiłku na górze zostali tylko wachtowi, wszyscy inni mocno zasnęli.
O szarym zupełnie świcie — godzina była około 4 — obudziłem się od jakiegoś obcego, niezrozumiałego dźwięku i chociaż okrutnie spać się chciało, wyjrzałem przez iluminator. Spostrzegłem, że niedaleko burty wznoszą się słupy wody. Gdy wzrok przeniosłem nieco wyżej, daleko za cyplem zauważyłem sylwetki dwóch okrętów. Przyznaję, że ubierałem się niezwykle pośpiesznie, w szalonym zdenerwowaniu, z przykrością, którą można zrozumieć tylko wtenczas, gdy się jest wyrwanym z głębokiego snu grozą bezpośredniego niebezpieczeństwa. Nawet nie zawiązałem sznurowadeł półbucików i skoczyłem na mostek. Nie rozumiałem, dlaczego nie ma o tym wszystkim meldunku. Okazało się, że sygnalista zauważył zbliżające się sylwetki natychmiast po rozpoczęciu świtu, przed niedługą chwilą — zdążył już obudzić marynarzy, ale nie miał czasu zbiec do pomieszczenia oficerskiego. Mniej więcej to samo zdarzyło się na wszystkich innych torpedowcach, których wachtowi polegali na sygnalistach sztabowych.
W ciągu paru minut, podczas których wyciągano kotwice, a potem dokonywano obrotu, ażeby skierować się ku morzu, krążownik typu „Roon” zasypał nas gradem pocisków. Trafienia były tylko dwa, zresztą niezbyt szkodliwe, w „Sibirskij Striełok” i jeszcze jeden torpedowiec. Na tym pierwszym pocisk trafił w podstawę działa rufowego, przy której leżał stos przygotowa-
156