Pól wieku temu, w kilka dni po powstaniu poznańskim, które wówczas i później przez cztery dekady nazywano „wypadkami poznańskimi”, a cztery miesiące przed tzw. polskim Październikiem, powstał Ośrodek Badań Prasoznawczych, a właściwie Krakowski Ośrodek Badań Prasoznawczych, bo tak brzmiała jego pierwotna nazwa. Przymiotnik „krakowski” jako jej pierwszy człon oznaczał nie tylko siedzibę nowej placówki, ale także zasięg terytorialny prowadzonych przez nią badań empirycznych: ich głównym przedmiotem miała być zawartość i czytelnictwo dzienników i czasopism ukazujących się w Krakowie. Te ograniczenia terytorialne nigdy nie były ściśle przestrzegane, a ambicje badawcze zarówno współpracujących z KOBP uczonych, jak i młodych kandydatów na pracowników naukowych od początku przekraczały granice nie tylko Krakowa i ówczesnego województwa krakowskiego, ale także granice Rzeczypospolitej. Już w r. 1957 ów KOBP staje się członkiem Międzynarodowego Stowarzyszenia ds. Badań nad Komunikowaniem Masowym (które dziś się nazywa Międzynarodowym Stowarzyszeniem Badań nad Mediami i Komunikacją), czyli IAMCR, znanym wówczas w Polsce raczej pod francuską nazwa AIER1, czyli Association Internationale cl-Etudes et Recherches sur l 'Information. Były to bowiem czasy, kiedy Francuzi (podobnie zresztąjak Polacy) nie mogli się pogodzić z tym, że communication (a więc ‘komunikacja’) może oznaczać cokolwiek innego niż transport ludzi i materialnych towarów. W r. 1958 gościł Ośrodek Jacąuesa Kaysera z Francji, wówczas pioniera, dziś klasyka analizy zawartości prasy. W spotkaniach z nim uczestniczył współpracujący już z Ośrodkiem dziennikarz Paweł Dubiel, który 10 lat później zostanie redaktorem naczelnym Zeszytów Prasoznawczych i poprowadzi je przez 22 lata. To głównie dzięki Niemu były one jednym z najważniejszych, a może nawet najważniejszym medioznawczym czasopismem ówczesnej Europy Środkowo-Wschodniej. Pożegnaliśmy Go na początku marca 2006 r. na cmentarzu chorzowskim, żegnamy też wstępnym tekstem tego numeru ZP.
Działalność badawcza Ośrodka opierała się w pierwszych latach jego istnienia na pracy społecznej, a głównie na zleceniach i umowach o dzieło. Jeszcze w r. 1959 jego etatowy personel składał się - poza sekretarką i bibliotekarką - z dyrektora (Ignacego Krasickiego), socjologa Władysława Kobylańskiego oraz Jerzego Mikułowskiego Pomorskiego, wówczas dwudziestodwuletniego, w jednej osobie świeżo upieczonego absolwenta prawa i studenta socjologii.
To jego refleksje nad przemianami rzeczywistości polityczno-ekonomicznej, mediów i paradygmatów badań nad nimi otwierają część artykułową tego numeru Zeszytów, a jednocześnie ich jubileuszowy rocznik. Jeśli chodzi o paradygmaty metodologiczne, to jak pisze Mikułowski Pomorski - jesteśmy ciągle silnie pod wpływem słowa i to najczęściej pisanego, tak że nie potrafimy radzić sobie dobrze z obrazem. Analiza tego ostatniego wymaga udoskonalonych narzędzi badawczych, których zastosowanie spowoduje rewizję naszej wiedzy o komunikacie. „Wówczas przekonamy się, że komunikując, nie przekazujemy tekstu, lecz atmosferę. To będzie poważne wyzwanie dla tych, którzy zbyt silnie przywiązali się do metafory tekstu jako przekazu w komunikacji”. A w nadążaniu za światem może nam przeszkodzić po pierwsze „bezrefleksyjny import rozwiązań, które gdzie indziej się nie sprawdziły”, oraz po