mojej budzie pod narami i opowiadam sobie bajki. Czasem chodzę na bajki do pani Stefanii, tej ze Speca, która rezyduje na pierwszym piętrze na prawo, a czasem do Marysi i Heleny.
One ślicznie mieszkają. Wprost naprzeciw cały dzień otwartych drzwi. Świat sunie w nich leniwie srebrem rozmigotanej rzeki, którą płyniemy teraz pod prąd i która się już nazywa Ussa. Peczora została daleko za nami. Kiedy się w tę wodę długo a bezmyślnie zagapić, ma się wrażenie, że lekkie pudło barży stoi nieporuszenie w miejscu, a świat za otwartymi drzwiami jest cały tylko płynną, bezszelestną, rozmruganą srebrzystością. Z wysokiego piętra nar nie widać bowiem ani nieba, ani drugiego brzegu, bo je ścinają czarną linią niskie odrzwia. W dodatku całe drewniane podniebienie arki drga i pełga chybotliwą morą refleksów płynącej słońcem wody. To trochę tak, jakby się widziało na własne oczy wibrowanie dźwięku w mrocznym, wydrążonym wnętrzu instrumentu. Bardzo to ładne.
Prawie tak samo wolno jak ta woda płyną nam niemające końca, w białych nocach utopione dni. Najgorsze, że nie ma się czym zająć. Połatałam sobie spódnicę, pocerowałam łokcie swetra i pozszywałam pończochy. Odkąd mężczyźni zza desek zaczęli na naszą stronę przepychać suchary i cukier za łatanie i pranie bielizny, Cesia wstrzymała przyjmowanie naprawek.
- Wolę, żeby byli obdarci i brudni niż głodni - mówi i ma rację. Więc choć w tej dobroczynnej akcji mój współudział był znikomy - i ta robota się skończyła.
Tylko naprzeciw, pod narami, wre praca. To pomysłowej i praktycznej pani Adzie robi Kazia z Kulikowa spodnie z kocyka. Szykowne flanelowe spodnie. Pani Ada ma jeszcze naturalnie drugi kocyk i dużo papierosów. Kazia umie szyć - a od tygodni jest na cudzych dymkach. Zatem sprawa jasna: będą spodnie za papierosy. Za papierosy też pierze Raciszewska pani Adzie bieliznę. I znowu zysk obopólny: pani Ada bez wysiłku ze swojej strony ma czystą bieliznę, a tajna trafika Raciszew-skiej puchnie.
- Jak ona taka duma, żeby dawać, ja nie taka duma, żeby nie brać -zwierza mi się Raciszewska. - Cóż dla mnie tych parę jedwabnych łaszków przepłukać? A ona tytoniu ma do diabła. Zamiast dusić te (takie a takie) rabie, kupowała w każdej ławoczce machorkę. Nie dla siebie, bo nie pali, tylko żeby teraz mieć czym płacić. Niech płaci. Ciekawa tylko jestem, ile da Kazi za te majtki?
173