Wyglądało na to, że linia frontu znajduje się gdzieś między Tor-nio a Helsingforsem, ale gdzie mianowicie, o tym dowiedzieć się nie mogłem i dopytywanie się było ryzykowne. W każdym razie uzyskałem bez przeszkód pozwolenie na wyjazd z Hel-singforsu — już od władz fińskich.
Pomyślnie załatwiłem sprawy finansowe. Za czas urlopu wypłacono mi dużo i kwotę tę podzieliłem na dwie części. Uważałem, że żona, sprzedając stopniowo rzeczy, będzie mogła żyć dość spokojnie przez kilka miesięcy. Odwiedziłem konsula amerykańskiego, który okazał się człowiekiem bardzo uczynnym i obiecał mi ułatwić korespondencję z żoną, gdy będę już w USA, oraz obiecał, że ułatwi uzyskanie wizy wjazdowej.
Odwiedziłem najbliższych przyjaciół, którzy ciągle mi odradzali wyjazd, ale byłem już zdecydowany. Uzyskałem ogólnie polecający list od byłego dowódcy floty admirała Razwozowa. Przygotowałem wszystkie rzeczy, które zamierzałem zabrać ze sobą i które musiałem dobrać w taki sposób, ażeby podczas rewizji nie nasunęło się przypuszczenie, że jestem oficerem. Właściwie prawdziwie cywilnego ubrania nie miałem, ale ponieważ w marynarce rosyjskiej strojem domowym był tużurek z kroju przypominający marynarkę, przeto po przyszyciu zwykłych guzików miałem parę ubrań cywilnych, ale tylko czarnych. Prawdziwie cywilne było palto, przerobione z mojej pięknej peleryny, uszytej niegdyś u mego starego krawca w Petersburgu. Ciemnoszary kapelusz nabyłem w jednym ze sklepów w Hel-singforsie. Wszystkie te rzeczy, mogące wywołać podejrzenie o burżuazyjności właściciela, zapakowałem razem z bielizną do płóciennego port-plaidu. Na drogę ubrałem się w swoje najstarsze ubranie. Zamiast płaszcza włożyłem kurtkę, którą zwykle nosiłem na mostku, dobrze już zasłużoną. Zamiast kapelusza ubrałem się w skórzaną, obszytą barankiem czapkę fińską, którą też w zimie nosiłem na mostku.
Brat Jan, który też był w Helsingforsie, obiecał, że zaopiekuje się w razie potrzeby moimi. Przygotowania były skończone. Trzeba było wyjeżdżać.
Na dworcu, na który odprowadziły mnie żona i córka, kupiłem bilet klasy trzeciej do Tomio i wsiadłem do pociągu. Wyglądało tak, jakby nic nie stało na przeszkodzie, żeby pociąg ten
175