jak zwykle do Tornio doszedł. Ruszyliśmy. Wieczorem dotarliśmy do Tammerforsu, gdzie wszystkim kazano wysiąść i potem oświadczono, że dalej komunikacji kolejowej nie ma. Trzeba zaznaczyć, że języka fińskiego nie znałem i unikałem okazywania tej mojej nieznajomości, żeby nie wywołać dalszych indagacji, które szybko mogły moją podróż przerwać. Toteż wszystkie te wiadomości łapałem, przysłuchując się rozmowom innych pasażerów, którzy rozmawiali między sobą po szwedzku.
Usiadłem w poczekalni dużego dworca przy stole i zacząłem się namyślać, jak postąpić. Zdawało się, że najroztropniej byłoby, gdybym wsiadł do najbliższego pociągu odchodzącego do Helsingforsu i byłbym wkrótce z powrotem w naszym miłym mieszkaniu przy ulicy Fabrycznej. Zona i córka na pewno by się ucieszyły.
Rozejrzałem się po poczekalni. Siedząc przy stolikach lub stojąc grupami, rozlokowało się w niej dużo żołnierzy rosyjskich, między nimi wielu w uproszczonych uniformach marynarzy. Marynarze przy jednym z pobliskich stolików prowadzili rozmowę, której słuchałem z przykrością — mówili o likwidowaniu oficerów, którzy mogą się przedostawać na północ. Siedziałem w swojej czapie i kubraku i myślałem, czy mówiąc
0 tym, mają mnie na myśli, czy też jest to rozmowa na razie przynajmniej mnie nie dotycząca. Sądzę jednak, że wzięto mnie za jakiegoś podróżującego Finlandczyka. Obok siedział jakiś starszy pan, który wsiadł ze mną do pociągu w Helsingfor-sie. Teraz rzucał w moim kierunku częste spojrzenia. W końcu przysiadł się do mnie, zaczęliśmy rozmawiać po niemiecku. Porozumieliśmy się szybko. Jechał tak samo na północ do swoich
1 do białych. [...] Zaproponował, żebyśmy dalszą podróż odbyli razem. Na razie mieliśmy dojechać jak najdalej na zachód koleją, jakimś pociągiem, który tam jeszcze dochodzi, potem, gdy kolej się skończy, pojedziemy saniami.
Propozycję przyjąłem z wdzięcznością. Ten towarzysz podróży był dla mnie człowiekiem prawdziwie opatrznościowym, gdyż dobrze mówił po fińsku i szwedzku. Zaczął teraz porozumiewać się wszędzie i w moim imieniu. Wkrótce wsiedliśmy do pociągu i ruszyliśmy. O wczesnym słonecznym i mroźnym poranku dotarliśmy do jakiejś małej stacyjki, gdzie oświadczono nam, że pociąg dalej nie pójdzie. Nastąpiła rewizja dokumentów i ba-
176