Wieczorem, podczas wiadomości, Maja jak zwykle chciała przytulić się do ojca. Codzienne informacje telewizyjne wydawały się wtedy jakby mniej straszne.
Ojciec cały zesztywniał - niemal niezauważalnie, ale natychmiast to wyczuła i odsunęła się na bok.
- Teraz jesteś już dużą dziewczynką, prawda? - zapytał, spojrzawszy na nieprzeniknioną twarz córki. Zabrzmiało to żenująco.
- Może urządzimy sobie wieczorem małe przyjęcie? W końcu trzeba jakoś uczcić twoje wejście w dorosłość!
- Skoro tak uważasz - odparła, wykrzywiając usta w sztucznym uśmiechu.
Oczywiście matka zaraz wszystko mu wypaplała.
„Maja ma okres - jakby słyszała jej głos. - Teraz nasza mała dziewczynka stanie się kobietą!”
Maję rozbolał brzuch i przestraszyła się tego nagłego napadu złości, rozpalającej jej trzewia jaskrawo i jasno niczym płomień.
Złości na mamę, która zawsze musiała o wszystkim rozpowiadać. Złości na ojca, który odepchnął ją od siebie, a potem stwierdził, że krwawienie to powód do świętowania. Złości na Leonarda, który co najwyżej będzie musiał się golić. I złości na własne ciało, które przestanie być takie delikatne i filigranowe.
Następnego dnia przyjaciółki mamy, Yasmin i Annegret, przyszły na plotki. Raz w tygodniu, po południu, te trzy kobiety spotykały się na pogaduszki przy kawie i ciastku. Matka zwykle kończyła pracę o drugiej.
Tym razem gospodynią była Henny Schneider.
Zaraz po otworzeniu drzwi wejściowych Maję dobiegł ożywiony głos matki. Po cichu zamknęła je za sobą na zamek. Przez chwilę stała nieruchomo w korytarzu. Oczywiście dzisiaj to ona była tematem numer jeden.
- I płakała! Czy to nie słodkie? Od lat wie o wszystkim, a i tak zwaliło ją z nóg!
- Przecież to jeszcze dziecko - stwierdziła Yasmin - ma dopiero czternaście lat.
- Tak czy owak dziewczęta dojrzewają dziś znacznie szybciej - usłyszała głos Annegret. - Wiele miesiączkuje już w wieku dwunastu lat!
Maja zaczęła cichutko wchodzić po schodach, zapomniała jednak, że siódmy stopień zazwyczaj głośno skrzypi.
- Maju, skarbie, przyjdziesz do nas?
„Nie - chciała zakrzyknąć. - Nie, nie przyjdę. Nie pozwolę z siebie robić przedstawienia. Dajcie mi spokój!” Wiedziała jednak, że to nie ma sensu. Wówczas mama zaczęłaby się martwić i poszłaby za nią. Zawsze chciała przecież jak najlepiej!
Przywitała się więc grzecznie z Yasmin i Annegret i spojrzała wyczekująco na matkę.
- Chodź Maju, usiądź z nami! - Henny Schneider z dumą patrzyła na swoją córkę. Taka ładna dziewczyna! Ciemne oczy i jasne, lekko kręcone włosy, zgrabna figura. Nie zauważyła jednak zmarszczki niezadowolenia między jej brwiami.
- Jak się miewasz, skarbie?
- Dobrze, mamo.
- Dostałaś już z powrotem swoje ostatnie wypracowanie?
Henny zwróciła się do przyjaciółek.
- Macie pojęcie, o czym dzieci piszą dziś wypracowania?
I spojrzała na Maję. - Przypomnisz mi, jak brzmiał ten temat?
- „Stres i choroba jako skutki stawiania sobie zbyt wygórowanych oczekiwań” - odpowiedziała Maja. - Ale, mamo, to nie było żadne wypracowanie, mieliśmy się tylko zastanowić. I później coś na ten temat napisać.
- I jaką ocenę dostałaś?
Matka Mai przywiązywała ogromną wagę do ocen.
- Szóstkę, mamo.
Zadowolona Henny skosztowała kawałek szwarcwaldzkiego tortu wiśniowego, a następnie serwetką lekko starła z kącika ust czerwony okruszek. Przez chwilę zdawało się, że krwawi.
- Możemy przeczytać to wypracowanie? - zapytała Yasmin.
Maja z żalem wzruszyła ramionami.
13