CESARZ
Porozmawiał z ojcem, powiedział, że kocha Dagmarę i że chciałby się z nią ożenić. W Nicei wydało mu się, iż Dagmara nie będzie temu przeciwna.
Nieco oszołomiony ojciec napisał do Kopenhagi i zaprosił Dagmarę do Petersburga. Już wkrótce cesarz dowiedział się, że Sasza się nie mylił.
Z dziennika następcy tronu:
Jej mama pisze, że nie chciałaby teraz wysyłać do nas Dagmary, bo niezbędny jest jej spokój i potrzebuje morskich kąpieli.
Oznaczało to, że Dania zgadza się na małżeństwo, ale przyjazd należy odroczyć, bo w przeciwnym wypadku Europa nabierze przekonania, iż matka chce jak najszybciej wydać córkę za nowego następcę tronu. Sasza prostodusznie zanotował w dzienniku:
Co do mnie, myślę wyłącznie o tym. Błagam Boga, by sprzyjał tej sprawie i pobłogosławił.
Wymogom przyzwoitości stało się zadość - upłynęło kilka miesięcy. Nadeszła jesień i Dagmara była gotowa przyjechać. A więc stało się! Przygotowywano się do zaręczyn.
Dagmara przyjechała we wrześniu. Była jesień, ale pogodna i słoneczna. Zaczęło się mnóstwo związanych z tym wydarzeniem uroczystości - balów, iluminacji, fajerwerków. Dla niezręcznego następcy tronu, który nienawidził tańców, była to wprost tortura. Oświadczył kategorycznie, że tańczyć nie będzie i słowa dotrzymał ku niemałej konfuzji dworu i rodziny.
Hrabia Siergiej Szeremietiew, rówieśnik następcy tronu (bawił się z nim w dzieciństwie i wkrótce mianowany został jego adiutantem), wspominał w swych pamiętnikach:
W roli narzeczonego cesarzewicz był nieznośny... Pojawiał się publicznie tylko z obowiązku i czuł odrazę do wszelkich iluminacji i fajerwerków. Wszyscy współczuli narzeczonej, która straciła pełnego gracji i utalentowanego ukochanego i musi oto, bez miłości, połączyć się z nieokrzesanym prostakiem, źle mówiącym po francusku. Taka opinia panowała w kołach dworskich.
Współczuć jednak należało nie jej, ale Rosji.
Narzeczona zyskała sympatię wszystkich. Spoglądała wokół promiennymi oczami, jej prostota i urok zapowiadały przyszłej rodzinie szczęście i spokój. Jednak Szeremietiew napisał prawdę: bynajmniej nie wszystkim na dworze podobało się to pośpieszne przejście od zmarłego do jego żywego brata.
196