Już przed naszym przybyciem dokonano wyrębu lasu na szerokości około 60 m, gdzie założono zaporę minową z 30 min morskich wagi około 300 kg każda1. Zapora ta miała zadanie z chwilą wybuchu rozdzielić półwysep. Wysadzenie w powietrze mogło nastąpić tylko na rozkaz dowódcy RU Hel. Zapora była ochroniona pótykaczami. W odległości około 50 m od strony Kuźnicy były rozpoczęte linie obronne. Rowy strzeleckie i szczeliny przeciwlotnicze zabezpieczyliśmy tak, aby odłamki bomb czy granatów nie raziły wewnątrz znajdujących się. Drugą linię obronną zorganizowaliśmy w odległości około 500 m przed Kuźnicą. Trzecią linię obronną, rezerwową, zbudowaliśmy przed Kuźnicą w miejscu, gdzie droga z Kuźnicy wchodziła do lasu. O sile wybuchowej zapory wiedzieli tylko oficerowie, gdyż zdawaliśmy sobie sprawę ze skutków na wypadek wybuchu.
Ale nie to było dla nas uciążliwe. Zrobiona przesieka lasu, na szerokość około 60 m, była dla nas nieszczęściem. Przesieka była widoczna ze wszystkich stron i była celem doskonałym dla artylerii okrętowej, lądowej i lotnictwa. Ostrzeliwała nas artyleria Znajdująca się w pobliżu Swarzewa, działa grubego kalibru umieszczone na wagonach, stojących na bocznicy kolejowej obok lotniska w Pucku. Kilka dział ostrzeliwało nas z rejonu między Puckiem a Rozgardem oraz z Osłonina. Niegroźne nam były granaty (o natychmiastowym zapalniku), gdyż w tym czasie siedzieliśmy ukryci w szczelinach o dobrym zabudowaniu nawierzchni. Groźnym w skutkach mógł być dla nas wybuch zapory minowej. Na szczęście nie doszło do tego.
Dnia 26 wrześnią mieszkańcy Kuźnicy przeżyli największy z dotychczasowych nalotów. Około godz. 15'od strony zachodniej nadleciało 7 samolotów, które lotem nurkującym zrzucały bomby na Kuźnicę2. Bomba wielkiego kalibru uderzyła w budynek piętrowy, w którym znajdował się nasz punkt opatrunkowy. Wybuch spowodował zawalenie się ściany od strony ulicy i obsunięcie się stropów. W tym czasie byłem na drugiej linii. Po odlocie samolotów przybyłem natychmiast na miejsce. Przed moim nadejściem w budynku znajdował się por. fez. dr Bederski, ppor. rez. Igielski i kilku marynarzy. Obawiałem się o ich los. Na szczęście przed uderzeniem bomby, zaalarmowani syreną, wyszli drzwiami od strony morza bez szwanku. Pozostał 1 marynarz, który nie zdążył uciec. Został zasypany. Natychmiastowe odgruzowanie i wydobycie go uratowało mu życie. Podczas nalotu zginęły dwie mieszkanki Kuźnicy i kilkoro było rannych, których opatrzył dr Bederski. Marynarze i ludność cywilna,
215
Do zbudowania zagrody minowej użyto nie min morskich, lecz wykorzystano niepotrzebne już głowice torpedowe.
Według danych niemieckich nalot na tor kolejowy pod Kuźnicą przeprowadziły bombowce nurkowe w dniu 23 września, i to dwukrotnie. Drugi nalot, w którym uczestniczyło 6 samolotów, wykonany został około godz. 17 (H. Bachmann: Der Kampf urn Hela..., s. 289). W rzeczywistości w nalocie tym ucierpiał nie tyle tor kolejowy, co sama miejscowość.