podróży wodę słodką wydzielano nam wszystkim bardzo oszczędnie. Dążyliśmy do tego, ażeby codzienne zużycie wody na każdego członka załogi nie przekraczało 10 litrów. Jeżeli zważyć, że większą część tych 10 litrów zużywano w kuchni, na mycie się pozostawało niewiele. Bieliznę praliśmy sami w wodzie słonej. Kapitan dawał tu najlepszy przykład. Prowianty nasze składały się przeważnie z konserw mięsa solonego, comed--beef35 i kasz rozmaitych.
Na Cabo Verde zaopatrzyliśmy się w świeżą rybę. Sam widziałem, jak żywe ryby pływały w dużej dzieży, w której zmieniano wodę. Przygotowano te ryby nazajutrz i wieczorem tego samego dnia poczuliśmy wyraźne objawy zatrucia, jak wysoka temperatura, nabrzmienie twarzy oraz u niektórych wymioty. Doktor Wilkans miał dużo pracy. Na szczęście wszystko to przeszło bez groźniejszych skutków.
Ponieważ podróż odbywaliśmy po większej części pod żaglami, uruchamiając motory pomocnicze tylko w pasie ciszy, były więc dni — jak zwykle na żaglowcu — gdy się posuwaliśmy nie naprzód, lecz w bok lub staliśmy w miejscu bez żadnego powiewu wiatru, jak to było w ciągu dni 9 w Zatoce Biskajskiej. Statek z postawionymi wszystkimi prawie żaglami przychylał się gwałtownie z burty na burtę na martwej fali. Było niewygodnie, bo bujało, choć staliśmy w miejscu. Z przykrością patrzyliśmy, jak naprężały się mocowania masztów, jak żagle łopotały na bezwietrzu tylko od przechyłów statku.
W pasie ciszy w ciągu dni dwóch mieliśmy silne tropikalne ulewy. Zasłona deszczu była tak samo gęsta jak mgła na północnym Atlantyku. Czasami błyskało, uderzały pioruny. Stojący na wachcie przemakali w jednej chwili i nie było sensu zmieniać ubrania. Na wachcie wkładano więc płaszcz nieprzemakalny na gołe ciało. Za to świeżej wody słodkiej mieliśmy wtenczas pod dostatkiem i odbywało się pranie generalne.
Pan Maciejewicz, który był zawsze bardzo zajęty, więc na swoje sprawy czasu miał najmniej, zamoczył bieliznę w wodzie deszczowej i gdy po jakimś czasie zamierzał zabrać się do jej prania, prawie zupełnie zarosła pleśnią. Miał z tym dużo kłopotu. Niemniej gdy wraca teraz ze swoich podróży na nowym 35 comed-beef (ang.) — peklowana wołowina.
285