raz niżej, raz wyżej, patroluje. Nasze lotnictwo da radę nieprzyjacielowi. Wieczór przy radio na naszych i obcych falach nie nastraja optymizmem. Niemcy wrzeszczą, grożą. Telefon do domu — wszystko w porządku. Marta jest pewna, że do wojny nie dojdzie, sama kopała dzisiaj rowy, na Grabówku wiec robotniczy, coraz więcej wojska, wszędzie panuje nastrój optymizmu, gotowości. Gdańsk ryczy na falach eteru, szaleje po hitlerow-sku, grozi Polakom, entuzjazmuje się obecnością pancernika niemieckiego w porcie.
27 sierpnia
Wczoraj pracowaliśmy solidnie. Szpital prawie gotowy, w nocy kilka godzin przy porodzie na wsi. Poznałem tam kilku Kaszubów, wszyscy przygotowani psychicznie do wojny, młodzi już prawie wszyscy zmobilizowani, pozostali już tylko starzy, kobiety i dzieci. Dumni są ze swej floty i pewni zwycięstwa, choć nie wierzą, by Niemiec odważył się napaść na Polskę. Odpoczywamy.
W kościele ksiądz na ambonie mówi o szatanie, który zagraża Chrystusowi, modli się z garstką cywilów i wojskowych o pokój między narodami. Obiad spożywamy na molo portu rybackiego w małej restauracyjce. Już mało tu ludzi, morze spokojne, mewy baraszkują na tle bezchmurnego nieba. Po południu na plaży pełnego morza z uwielbieniem podziwiamy trzy nasze kontrtorpedowce, płynące w szyku bojowym pełną parą gdzieś w kierunku zachodnim. To nasza „Burza”, „Grom” i „Błyskawica”1, nasza duma i niezawodna obrona, a w zatoce nasz minowiec „Gryf”, kontrtorpe-dowiec „Wicher” i kilka mniejszych jednostek.
Spotkałem kilku znajomych zmobilizowanych, sąsiada z Grabówka bosmana rez. Brackiego, który w nocy ma wyjechać na Westerplatte. Był tam kilka razy. Spotykam kilku znajomych z Wejherowa. Coraz więcej wojska na Helu. Marynarze i piechury w zgodzie, z uśmiechem spacerują, gwar większy w lokalach.
28 sierpnia
Coraz większy ruch wojska, oddziały Obrony Narodowej maszerują, śpiewają2. Patrole marynarzy sprawdzają dokumenty na dworcu, jakaś atmosfera ostrożności, czy nieufności i podejrzenia.
Wczoraj lustruję z kpt. Wierzbowskim kuchnię szpitalną, pomieszczenia dla pielęgniarek, kostnicę i magazyn żywnościowy, mieszczący się w kościółku poewangelickim. Ogromne zapasy żywności, wszędzie warty. Te same myśli, wątpliwości, nadzieje, duma mieszają się z niepewnością, czasem jakieś załamanie, szczególnie gdy nakręcam na fale niemieckie. Nasze
258
Wydarzenie, o którym pisze autor, to jest odejście 3 niszczycieli z Gdyni do Anglii, miało miejsce kilka dni później, gdyż 30 sierpnia.
• Nie było na Helu oddziałów Obrony Narodowej. Autor widział zapewne żołnierzy z baonu piechoty „Hel”.