System ten niezawodnie ma swoje dobre strony i może ochronić tak kapitana, jak i jego oficerów od przykrych niespodzianek. Z braku odpowiedniego pomieszczenia na „Lwowie” systemu tego nie można było zastosować, lecz też nie był potrzebny, co zawdzięczać należy doskonałemu doborowi oficerów.
Gdy byłem kapitanem statku szkolnego, podczas niejednej podróży mieliśmy na pokładzie pasażerów przygodnych, jak na przykład profesora Stadtmuellera z Krakowa, który wybrał się w podróż w celu zapoznania się ze słownictwem morskim, czy artystę malarza Artura Briscoe z Londynu, który podczas podróży zrobił kilkadziesiąt szkiców, później opracowanych i wystawionych na pięknej wystawie obrazów morskich w Londynie.
Briscoe, zawodowy marynista, twierdził zawsze, że nie jest mu trudno, mieszkając na wybrzeżu, odtworzyć naturę i poprosić rybaków, żeby ciągnęli linę, lecz nie mógł dociec natury rozmaitego napięcia żagli, co jest możliwe tylko podczas pływania na żaglowcu. Szkice jego z lądu, a następnie z naszego statku, skombinowane razem, dały w wyniku właśnie to, co często ogłasza się w rozmaitych pismach angielskich i co zawsze będzie poszukiwane przez miłośników i sympatyków morza.
Parę podróży odbył też z nami pan Henryk Markoe [?], kiedyś radiotelegrafista na jednym z okrętów amerykańskich, obecnie jeden z dyrektorów Standard Nobel w Warszawie. W podróż z nami wybrał się z amatorstwa podczas swego urlopu i umiał dostosować się jak najlepiej do nowych dla niego warunków. [...]
Przeżyliśmy dużo chwil podniosłych i miłych i każda taka chwila dawała niezawodne moralne zadowolenie nam wszystkim, od kapitana do najmłodszego ucznia.
Były i zgrzyty, na szczęście rzadkie, wywołane niewłaściwym postępowaniem niektórych uczniów. Jeżeli chodziło o samowolę, zrozumiałą u ludzi młodych, nie było to tak przykre. Natomiast jeżeli był to wypadek zapłacenia swojej przygodnej towarzyszce na lądzie wynagrodzenia pieniędzmi bezwartościowymi, a co gorsza, winny nie chciał się przyznać, koledzy zaś nie umieli go do tego zmusić, wtenczas byłem bardzo zmartwiony i zajmowałem stanowisko bezwzględne. Wychodziłem bowiem z założenia, że uczeń Szkoły powinien mieć pewne cechy charakteru, które są nieodzowne u przyszłego kapitana, przede wszystkim
300