zaś świadomość wysokiej odpowiedzialności i ponoszenia nieraz konsekwencji swoich postępków, bez przerzucania ich na kogoś innego. W tym właśnie brak tradycji morskiej dawał się odczuć. Gdy niegdyś kolega nasz Pulew, oszukał w Neapolu łatwowiernych Włochów, nie zawahaliśmy się ani chwili i jednogłośnie wydaliliśmy go z naszego towarzystwa. Niezrozumiałe było więc dla mnie, że nie znalazł się uczeń, który skrzywdził biedną dziewczynę.
Na ogół jednak czasy pierwszego mego dowództwa były bardzo przyjemne. „Lwów” służył nam wiernie, nosił nas wszędzie, gdzie zamierzaliśmy dotrzeć, ale też prawie podczas każdej podróży coś się urywało w jego omasztowaniu, a w czasie podróży na Morze Śródziemne urwała się i złamała przednia bramreja. W zamian kupiliśmy w dokach Londynu dobry kawał sosny kanadyjskiej, który podczas postoju w małym porcie Fowey cieśla okrętowy Owsik obrobił na dobrą nową reję. A potem w tej samej podróży po wyjściu na zachód z Cieśniny Gibraltarskiej, gdy nieśliśmy wszystkie żagle, złamał się przy nasadzie buksz-pryt (przedni maszt pochyły) i znowu trzeba było stracić kilka dni zanim to naprawiliśmy w porcie Kadyksu. Na szczęście wszystko to obeszło się bez wypadków z ludźmi.
Podczas tych pływań były też zdarzenia bardzo niebezpieczne, które na trwałe zachowały się w mojej pamięci.
Jesienią wracaliśmy na Morze Bałtyckie przez cieśninę Kat-tegat38. Wiatr był silny, zachodni i po ominięciu przylądka Ska-gen kierunek jego był o tyle dla nas niekorzystny, że trudno było się utrzymać na dobrym kursie w Kattegacie, nawet przy pomocy obu motorów. Silny prąd wschodni coraz więcej naciskał nas ku wybrzeżu szwedzkiemu. Nie było widoków, żeby wiatr się zmniejszył, i za jedyne wyjście z przykrej sytuacji uznano wpłynięcie do jednej z zatok na wybrzeżu szwedzkim. Mieliśmy jednak tylko mapy ogólne tego wybrzeża, na których same zatoki i wejścia do nich oznaczono raczej schematycznie, z małą dokładnością. Wybrałem zatokę Marstrand. Przeczytałem dokładnie opis wejścia w locji i skierowałem kurs do niej. Wiatr był ciągle mocny, noc ciemna. O wczesnym świcie zbliżyliśmy się do wejścia. Wezwałem na pokład całą załogę, potrzebną
U autora: Skagen.
301
•30