Pozostanie na miejscu rodziny wojskowej wymagało zezwolenia dowódcy Rejonu Umocnionego. Komandor Steyer zbytnio się nie upierał przy wydawaniu takich zezwoleń, gdyż sam nie wierzył, że Niemcy uderzą na Polskę, która była związana sojuszem obronnym z Anglią i Francją oraz z Rumunią.
Tym razem ewakuacja ludności cywilnej z Rejonu Umocnionego okazała się celowa. W następnym dniu, 1 września 1939 roku, o świcie Niemcy bez wypowiedzenia wojny ruszyli na Polskę.
Był to piątek. O godz. 4.45 rano oficer inspekcyjny garnizonu helskiego kpt. Stanisław Kieszniewski1 podał do oddziałów następujący telefono-gram: „Zarządzony alarm bojowy. Wszystkie oddziały zajmą natychmiast swoje stanowiska ogniowe. Obowiązuje pogotowie gazowe i przeciwlotnicze. Oficerowie stawią się za 15 minut na odprawę do dowódcy Rejonu Umocnionego”.
Po otrzymaniu telefonogramu ogłosiłem alarm 2 Morskiego Plutonu Żandarmerii i wydałem rozkazy obsadzenia rowów przeciwdesantowych na moim odcinku obrony. Wystawiłem mój posterunek obserwacyjno-alar-mowy na dachu willi „Quo Vadis”. Na dachu tym już wcześniej zainstalowany był punkt obserwacyjny obrony przeciwlotniczej, wystawiony z dowództwa obrony Helu, obsługiwany przez czterech marynarzy. Byli oni zaopatrzeni w telefon połowy i syrenę alarmową.
Przekazałem dowodzenie swemu zastępcy, wachmistrz. Władysławowi Sadowskiemu, sam zaś wyruszyłem na odprawę do portu wojennego. W tej właśnie chwili rozległo się buczenie syreny alarmowej. Spojrzałem do góry. Na bezchmurnym niebie ciągnęły klucze samolotów niemieckich. Leciały nad morzem z Prus Wschodnich w kierunku Pucka, Władysławowa lub Żarnowca. Półwysep Helski omijały z daleka, poza zasięgiem naszej artylerii przeciwlotniczej. W stronę ich lotu wychyliły się lufy dział kal. 75 mm, 21 baterii przeciwlotniczej kpt. Ignacego Dziubińskiego. Cel był wyraźny, lecz działa milczały — za duża odległość.
Na odprawie dowiedzieliśmy się o zbombardowaniu lotniska i hangarów Morskiego Dywizjonu Lotniczego w Pucku. W nalocie zginął dowódca tego dywizjonu kmdr por. pil. Edward Szystowski. Były duże straty w ludziach i sprzęcie.
Tego samego dnia około godz. 14 bombowce nurkujące zaatakowały Hel w ilości 21 sztuk. Z dużej wysokości pikowały po kolei na baterię cyplową i pomimo silnej obrony przeciwlotniczej zrzucały swój ładunek bomb (84 bomby). Bombardowanie to nie wyrządziło większej szkody dla baterii cyplowej. Bomby spadły w większości na plażę, żłobiąc głębokie leje w piasku [...]
Od rana 1 września lotnictwo nieprzyjacielskie penetrowało nasze wody
279
Kpt. Stanisław Kieszniewski był dowódcą kompanii karabinów maszynowych w 2 Morskim Dywizjonie Artylerii Przeciwlotniczej.