ku Helenie afektem, o ile to można tak nazwać. Zdechlak to był wyjątkowy, o wklęsłej, tępej twarzy, zapadłej piersi i naprzód podanym brzuchu. Spłowiała dżouma wisiała na nim jak na haku, a futrzany tirpak okalał zwiędłą twarz niskim, na oczy nasuniętym grzybem.
Widocznie sprawy takie załatwia się po kołchozach po prostu i rzeczowo. Zaraz na wstępie oświadczył Helenie, że swoją marżon, czyli żonę, odprawił do jej rodziny na drugi kołchoz, że ma dobrą kibitkę, kilka watowanych kołder i dużo własnego urugu. Urug - to te małe, dzikie, suszone morelki... Nie rozumiejąc jeszcze, do czego to zmierza, słuchała dość obojętnie tych wiele mówiących zwierzeń i wracała ciągle do tego, że nam strasznie zimno w kibitce, że muszą nam wstawić piecyk itd. Mimo wrodzonej tępoty i prawdziwego językowego galimatiasu, jakim posługiwała się Helena, musiał zrozumieć, o co jej chodzi, bo nazajutrz późnym wieczorem przyniósł naręcz suchych trzasek i płaską żelazną misę na trzech nóżkach. Nim się która z nas opatrzyła, na postawionej na środku kibitki misie zaczął po prostu rozniecać ognisko. Białe zwały dymu buchnęły pod sufit, zaczęły nas dławić, wyżerać oczy... By nie uwędzić się żywcem, otworzyłyśmy na oścież drzwi, nie bacząc na lodowaty powiew nocy, który nam tknął po nogach. Zaś Uzbek, dumny ze swego dzieła, wisząc w kucki przy ogniu, dokładał z namaszczeniem trzaskę po trzasce i strzelał wyczekującym spojrzeniem ku krztuszącej się dymem Helenie. Skulone na pryczy czekamy cierpliwie, co też to z tej wędzarni będzie. Na razie jest dym i zimno...
Po pewnym czasie, kiedy się trzaski wypaliły i w misie został sam tylko żar i popiół, zrobiło się istotnie trochę cieplej. Zamknęło się znowu drzwi i mroczny pomarańczowy blask wyścielił całą kibitkę. Ach! Żebyż to chłopisko precz sobie poszło. Jak by to było przyjemnie ułożyć się do snu, nim wiatr wydmucha ciepło! Ale gdzie tam... Bezmyślna twarz wisi nieruchomo nad tlejącą misą i ani myśli znikać...
Nagle małe, blisko osadzone oczy naszego brygadiera wznoszą się ponad żar ku Helenie.
- Hil-Hila! Kibitka maja pajdiosz?
- Nie. Nie pajdu.
- U menia niet marżon...
- Nic dziwnego... Kto by cię chciał, idioto! - wtrąca Helena szybko po polsku, a potem oświadcza nagle, ku najwyższemu naszemu zdumieniu:
372