około godziny 11, przy czym nikomu z komisji nie przychodziło do głowy, żeby mnie uprzedzić, kiedy zamierzają być na statku, ani też nie proszono mnie na posiedzenia komisji, które odbywały się w sali konferencyjnej stoczni. Ze swej strony starałem się wykazać jak najwięcej dobrej woli i nieraz cierpliwie czekałem na stoczni. Gdy się przekonałem, że członkowie komisji prawie nie zwracają uwagi na moją obecność podczas obejścia statku, wtenczas się zorientowałem w tym swoistym systemie pracy i odrzuciwszy słabą myśl, że jestem na stoczni zbyteczny — a w takim razie powinienem bym zrezygnować i poprosić o odwołanie do Polski — ze swej strony przestałem się krępować komisją. Robiłem swoje i tylko gdy nie mogłem w porę uzyskać jakiejś naglącej decyzji, szedłem bez ceremonii, nieproszony do sali konferencyjnej i przerywając obrady, domagałem się odpowiedzi.
Niemniej takie, a nie inne ustosunkowanie się komisji do kapitana statku, przysłanego na stocznię dla kontroli budowy, było co najmniej dziwne, a także niewłaściwe, biorąc pod uwagę, że Augusto Cosulich oraz Petronio nie mogli na to nie zwrócić uwagi.
Jestem bardzo wysokiego zdania o kwalifikacjach fachowych inżyniera Bagniewskiego oraz inspektora Petersena. Nie mniej wysoko należy cenić ich pracowitość, gdyż podczas swoich przyjazdów do Triestu i Monfalcone zajęci byli od rana do późnego wieczora. Lecz wydaje mi się wskazane wspomnieć o tym, żeby w przyszłości, gdy znowu będziemy budowali statki za granicą, te niepotrzebne tarcia mogły być usunięte.
W Trieście przeszło pół roku przebywał w warsztatach stoczni przyszły starszy mechanik „Piłsudskiego” pan Władysław Milewski, który od samego początku był przy budowie motorów. Niebawem motory przywieziono do Monfalcone i rozpoczęto ich wstawianie na statek. Pan Milewski przeniósł się do Monfalcone, przeniósł się też i drugi mechanik pan Kupis. Zrobiło mi się raźniej, gdyż przedtem byłem sam i do kontrolowania robót na pokładzie nikogo do pomocy przez czas dłuższy nie miałem.
W marcu w Monfalcone było po prostu zimno. W kwietniu przez parę tygodni dżdżystego okresu padały deszcze częste i ulewne. Potem zaczęło się lato, słońce przygrzewało coraz
381