mogliśmy dojrzeć sygnału, zdecydowałem się wejść do portu. Bardzo ostrożnie dochodziłem do nabrzeża, ciągle mając w pamięci niepokojącą myśl o prawym silniku. Statek przestawał manewrować, gdy nie miał biegu. Zbliżałem się bardzo wolno do przystani, kierując statek sterem i mając silniki zatrzymane. Nastąpiła chwila, gdy trzeba było go zatrzymać wstecznym biegiem obu silników, gdyż wtenczas najmniej poddawał się ich działaniu i zachowywał swój zasadniczy kierunek. Dałem oficerowi przy telegrafach maszynowych polecenie: „Oba motory bardzo wolno wstecz”. Ustawił wskazówki obu telegrafów odpowiednio i prawie natychmiast głosem zaniepokojonym zameldował, że maszyny nie odpowiadają, a oznacza to, że biegu wstecz nie dają. Dziób statku coraz bardziej zbliżał się do poprzecznego kamiennego nabrzeża przy budynku Kapitanatu Portu.
Przygotowany na niespodziankę, poleciłem rzucić obie kotwice. Statek został w porę powstrzymany. Ale te chwile niepokoju dowódcy, odpowiedzialnego za nowy, kosztowny statek, krytycznie obserwowanego przez tłum publiczności na brzegu, były bardzo ciężkie. Bez przesady czułem się wtenczas gorzej niż podczas ciężkiego bombardowania podczas wojny światowej w Zatoce Ryskiej.
Wysokich gości z ministrem Rajchmanem i biskupem morskim Okoniewskim na czele spotkałem przy trapie. Minister Jan Piłsudski wprowadził na statek Jagódkę Piłsudską. Stosownie do ustalonego programu poprowadziłem Marszałkównę poprzez wszystkie pomieszczenia statku. Byłem wzruszony i bardzo chciałem wszystko pokazać najlepiej i wszystko wytłumaczyć, żeby wiedziała, w jak wielkie dzieło może się przekształcić wola i rozkaz Człowieka Wielkiego — Jej Ojca. Przegląd skończyliśmy w hallu przy salonie głównym, gdzie zatrzymaliśmy się przed portretem Wodza.
Na pokładzie słonecznym, przy specjalnie zbudowanym ołtarzu, ksiądz biskup morski odprawił nabożeństwo i poświęcił banderę statku. Ze starszym oficerem panem Janem Gottschal-kiem wzięliśmy ją ze czcią, zeszliśmy na pokład łodziowy i powoli, przy dźwiękach hymrita narodowego podnieśliśmy na gaflu.
Potem znowu na pokładzie słonecznym odbyło się przekazanie przez posła portugalskiego przywiezionych przez nas z Lizbony urn na kopiec Marszałka w Krakowie.
397