NASTĘPCA TRONU
Przez całe panowanie Mikołaja błagano go uniżenie o ułaskawienie dekabrystów. On jednak nie słuchał błagań, bo władza winna być nieugięta.
Gdy jedenaście kobiet - żon i narzeczonych skazańców - postanowiło udać się na Syberię w ślad za mężami, Mikołaj też się wykazał. Jako żony zesłanych katorżników straciły nie tylko przywileje szlacheckie, ale wszelkie prawa obywatelskie.
Społeczeństwo gorliwie wyparło się buntowników. Odzywały się nawet głosy zbawczego sarkazmu. Hrabina Rostopczyna, wczorajsza przyjaciółka nieszczęśników, napisała:
W Paryżu szewc, żeby zostać panem, wznieca bunt i to jest zrozumiałe. U nas
rewolucję robią wielcy panowie, którym się chyba zamarzyło szewstwo.
Po stłumieniu buntu Mikołaj dobrze zapamiętał największą lekcję rządzenia Rosją. Lekcję, którą próbował przekazać synowi.
W Europie monarcha winien władać sztuką przeobrażania się to w lisa, to w lwa.
Tak uczył polityków generał Bonaparte. W Rosji - wyłącznie w lwa.
Pogrom dekabrystów to kres politycznej roli gwardii.
Jej wyprawy na pałac ustały na zawsze. Spokorniała gwardia gorliwie ćwiczyła teraz musztrę. Mikołaj przemienił ją w rodzaj baletu. I choć brzmi to śmiesznie, balet upodobnił do gwardii. Gdy wystawiano Bunt w Seraju, zespół baletowy przebrano za janczarów. Mikołaj rozkazał, aby baletnice wyćwiczono we władaniu szablą. Do baletu oddelegowano podoficerów. Baletnice uznały to za żart. Mikołaj jednak nie tolerował niewykonania rozkazu, nawet gdy chodziło o baletnice. Taką miał zasadę. Panowała ostra zima. Car rozkazał oznajmić, że opieszałe zostaną wypędzone na mróz i będą na mrozie tańczyć w baletkach. Opieszałych więc nie było.
Rozkaz cara. Nawet mucha nie mogła przelecieć bez jego rozkazu.
W Ogrodzie Letnim, pośrodku gazonu, stał na warcie gwardzista z karabinem. Pewnego razu Mikołaj zapytał, po co tu stoi i czego pilnuje? Nikt nie mógł mu na to odpowiedzieć. Znalazł się wreszcie starzec - ge-nerał-adiutant dworu. Właśnie on przypomniał sobie opowieść swego ojca. Pewnego razu caryca Katarzyna przechadzała się po Ogrodzie Letnim i zobaczyła pierwszego pierwiosnka, który wyłonił się spod śniegu. Poprosiła, aby kwiatka pilnowano przez czas, gdy będzie spacerowała. Ponieważ zaś władczyni nie cofnęła rozkazu, przez pół stulecia stawiano tu wartownika.
57