są nieobliczalne. „Gryf”, dowodzony wtedy (po śmierci poprzedniego dowódcy) przez starszego ode mnie oficera, rozpoczął strzelanie, nie podzieliwszy celów między dwa polskie okręty. Po bitwie dowódca ów, jeden z najlepszych oficerów naszej Marynarki Wojennej (zginął później jako dowódca niszczyciela „Orkan” na Zatoce Biskajskiej w walce z okrętami podwodnymi), zapewnił mnie, że pierwszy rozkaz wydany przez niego dotyczył właśnie podziału celów10. Rozkazu tego jednak — widocznie przez jakieś nieporozumienie — nie powtórzono sygnałem dla „Wichra”. Skutek był taki, że nie mogłem rozpocząć strzelania, zanim nie upadnie pierwsza salwa „Gryfa”, a nie potrzebuję chyba wyjaśnień, że w walce morskiej sekundy odgrywają wielką rolę. Strzelać nie mogłem, bo nie wiedziałem, do którego niszczyciela strzela „Gryf”. Gdybyśmy zaczęli strzelać do jednego celu, przeszkodzilibyśmy sobie bardzo we wstrzeliwaniu się i musielibyśmy zaczynać od początku.
Tymczasem niszczyciele niemieckie zrobiły zwrot i wystrzeliły pierwsze salwy.
Przypuszczałem, że „Gryf” strzela do pierwszego w szyku, ale nie miałem pewności. Postanowiłem rzucić na kartę największy atut „Wichra”. W czasie pokoju był „Wicher” stałym odbiorcą wszystkich nagród za strzelanie. Oficer artylerii okrętu był jednym z naszych najlepszych artylerzys-tów, nie tylko znającym wyśmienicie swój fach, ale obdarzonym niepowszednią intuicją1 2. Jeżeli chodzi o dalmierzystów, byli oni stanowczo najlepsi z całej floty. Nadrobimy stracony czas! Niemcy nie mogą tak strzelać!
Na meldunek o pełnej gotowości artylerii rzucam rozkaz — „Czekać”. Widzę zdumienie na twarzy oficera artylerii, które jednak za chwilę zamienia się w błysk zrozumienia. Widzę uśmiech. Ten oficer ufa sobie, ufa obsłudze dział, centrali itd. Tę samą grę uczuć widzę na twarzach wszystkich artylerzystów. Rozumieją...
Tymczasem padają salwy niemieckie. „Krótkie 3000 m!” — melduje jeden z obserwatorów.
Wiem, a ze mną wie cała załoga, jaki będzie wynik walki. Tyle razy widzieliśmy strasznie pokaleczone tarcze strzelnicze po strzelaniach „Wichra”.
Następuje upadek salwy „Gryfa”. — „Cel drugi niszczyciel, strzelać!”. Buczek elektryczny do dział i huk pierwszej salwy zlewa się nieomal w jedną całość (działa już były skierowane na drugi okręt i wciąż korygowano odległość)12.
52
10 Autor ma na myśli kmdr. por. Stanisława Hryniewieckiego.
Oficerem tym był por. mar. Zbigniew Kowalski.
12 W boju artyleryjskim, który trwał 13 minut, „Gryf” strzelał do niszczyciela „Leberecht Maass”, podczas gdy „Wicher” prowadził w pierwszej fazie walki ogień do drugiego niszczyciela w szyku, którym był „Wolfgang Zenker” (H. B a c h-mann: Der Kampf urn Hela..., s. 282. A. Ezepniewski: Obrona Wybrzeża, s. 326).