Dyplomacja
Według Bismarcka, Prusy znajdowały się w doskonałej pozycji, by wprowadzać w życie tego rodzaju politykę, a to dlatego, że ich interesy w zakresie polityki zagranicznej ograniczały się w zasadzie do wzmocnienia pozycji w Niemczech. Wszystkie inne mocarstwa miały o wiele bardziej skomplikowane zobowiązania: Wielka Brytania musiała martwić się nie tylko o swoje imperium, ale także o całościową równowagę sił; Rosja jednocześnie napierała na Europę Wschodnią, Azję i Imperium Osmańskie; Francja miała nowo pozyskane imperium, ambiq'e we Włoszech oraz awanturę w Meksyku do załatwienia; Austria natomiast zajęta była Włochami i Bałkanami oraz przywódczą rolą w Związku Niemieckim. Ponieważ Prusy koncentrowały swoją politykę na Niemczech, tak naprawdę z nikim nie miały poważniejszych zatargów poza Austrią, a i z nią był to wtedy zatarg głównie w wyobrażeniu Bismarcka. Operacyjnym ekwiwalentem polityki Bismarcka sprzedawania współpracy Prus tam, gdzie widział rynek zbytu, było niezaangażowanie, by użyć współczesnego terminu:
„Obecna sytuacja zmusza nas do nieangażowania się przed innymi siłami. Nie jesteśmy w stanie kształtować stosunków między Wielkimi Mocarstwami zgodnie z naszymi życzeniami, ale możemy zachować swobodę działania, aby wykorzystać istniejące stosunki ... Nasze stosunki Z Austrią, Brytanią i Rosją nie są przeszkodą w zbliżeniu z którymś z tych mocarstw. Tylko nasze stosunki z Francją wymagają uwagi, abyśmy zachowali otwartą opcję współpracy z Francją tak jak z innymi mocarstwami ...”24
To napomknienie o zbliżeniu z bonapartystyczną Francją zakładało gotowość do porzucenia wszelkiej ideologii po to, by dać Prusom swobodę sprzymierzenia się z każdym państwem (niezależnie od jego systemu wewnętrznego), które mogłoby pomóc realizować interesy Prus. Polityka Bismarcka oznaczała powrót do założeń Richelieu, który - choć był kardynałem Kościoła - nie zawahał się sprzeciwić katolickiemu władcy Świętego Cesarstwa Rzymskiego, kiedy wymagały tego interesy Francji. Podobnie Bismarck, choć był konserwatystą z wewnętrznego przekonania, rozmijał się ze swymi konserwatywnymi mentorami, kiedy tylko uważał, że ich legitymistyczne zasady ograniczą swobodę działania Prus.
Ta wewnętrzna niezgodność ujawniła się w 1856 r., gdy Bismarck, pełniąc wówczas funkcję pruskiego ambasadora w Związku Niemieckim, ogłosił swoje poglądy, że Prusy powinny bardziej wychodzić naprzeciw Napoleonowi III, który w oczach pruskich konserwatystów był uzurpatorem prerogatyw prawowitego władcy.
Konserwatywny elektorat Bismarcka, który go wylansował i popierał jego dyplomatyczną karierę, nie mógł tolerować wysunięcia Napoleona jako potencjalnego rozmówcy Prus, Rodżącą się filozofię Bismarcka powitał ten sam rodzaj wzburzonego niedowierzania ze strony jego byłych zwolenników, jaki spotkał dwieście lat wcześniej kardynała Richelieu, gdy wysunął on rewolucyjną jak na owe czasy tezę, że raison d’śtat powinien mieć pierwszeństwo przed religią, i jaki w naszych czasach wywołany został polityką odprężenia w stosunku do Związku Radzieckiego wylansowaną przez Richarda Nixona. Dla konserwatystów Napoleon III oznaczał groźbę kolejnej rundy francuskiego ekspansjonizmu i, co ważniejsze, symbolizował reafirmację znienawidzonych założeń Rewolucji Francuskiej.
Bismarck nie kwestionował konserwatywnej oceny Napoleona, tak jak Nixon nie negował konserwatywnej interpretacji motywów komunistycznych. W niespokojnym władcy francuskim Bismarck widział zarów-no szansę, jak i niebezpieczeństwo, podobnie jak Nixon w zgrzybiałych przywódcach radzieckich (patrz rozdział 28). Uważał, że Prusy mniej są zagrożone przez francuski ekspansjonizm czy rewolucję niż Austria. Bismarck nie zgadzał się też z powszechną opinią o sprycie Napoleona, sarkastycznie zauważając, że umiejętność podziwiania innych nie jest jego mocną stroną. Im bardziej Austria bała się Napoleona, tym bardziej musiałaby ulegać Prusom i tym większa stawałaby się dyplomatyczna elastyczność Prus.
Powody zerwania Bismarcka z pruskimi konserwatystami były te same, co sporu Richelieu z kościelnymi krytykami, z tą tylko różnicą, że pruscy konserwatyści upierali się przy powszechnych zasadach politycznych raczej niż religijnych. Bismarck utrzymywał, że siła uprawomocniała się sama; konserwatyści uważali, że prawowitość była wartością ponad wszelkie kalkulacje siły. Bismarck wierzył, że właściwa ocena siły zakładała doktrynę samoograniczenia, konserwatyści zaś, że tylko zasady moralne mogły w ostatecznym rachunku stanowić ograniczenie dla żądań siły.
Konflikt wywołał w późnych latach pięćdziesiątych XIX w. wzruszającą wymianę korespondencji między Bismarckiem a jego dawnym mentorem, Leopoldem von Gerlachem, wojskowym adiutantem króla pruskiego, któremu Bismarck zawdzięczał wszystko - pierwsze stanowisko dyplomatyczne, dostęp do dworu, wręcz całą karierę.
Wymiana listów między Gerlachem a Bismarckiem zaczęła się od sugestii wyrażonej przez Bismarcka, by Prusy stworzyły dyplomatyczną możliwość wyboru w stosunku do Francji. Towarzyszył temu list przewodni, w którym Bismarck przedkładał użyteczność nad ideologię:
131