Roman Krassowski mat torpedysta na niszczycielu „Wicher"
Pod koniec sierpnia 1939 roku do Gdańska wpłynął z wizytą kurtuazyjną okręt szkolny „Schleswig-Holstein”, który już tam pozostał do rozpoczęcia wojny. W czasie kiedy „Schleswig-Holstein” idąc do Gdańska, mijał cypel Helu, na pomoście bojowym oprócz mnie znajdował się mat Danielewski artylerzysta, mat Wójcik dalmierzysta i kilku innych podoficerów i marynarzy. Mat Danielewski, komentując wejście okrętu hitlerowskiego do Gdańska, powiedział między innymi: „Jak wlezie do Gdańska, to już i nie wyjdzie”. I rzeczywiście, postój w Gdańsku „Schleswi-ga-Holsteina” przedłużał się niepokojąco.
W Gdyni społeczeństwo kopało rowy obrony przeciwlotniczej. Nie było panów i robociarzy, wszyscy wolni stanęli zgodnie ramię przy ramieniu do kopania rowów przeciwlotniczych, chociaż w praktyce nie na wiele one się zdały.
Na trzy dni przed wybuchem wojny bateria przeciwlotnicza w Redło-wie dwoma strzałami zestrzeliła samolot niemięcki, który zapędził się w celach wywiadowczych nad Gdynię. Było dużo huku w prasie gdańskiej i niemieckiej, że Polacy zestrzelili samolot turystyczny. Dziwne jednak było, że samolot ten miał sylwetkę myśliwca i nie posiadał żadnych znaków rejestracyjnych1 2.
70
* Stylistyczne braki relacji Krassowskiego zmusiły wydawcę do poprawienia tekstu w wielu miejscach. Poprawki te nie zmieniły w niczym wartości merytorycznej relacji.
W ciągu lata 1939 roku przeloty samolotów niemieckich nad polskim obszarem przybrzeżnym stały się regularnym zwyczajem. Do lotów rozpoznawczych nad Helem i Gdynią wykorzystywali Niemcy także samoloty lotnictwa cywilnego. Przypadek,
0 którym pisze autor (zresztą nieściśle), zdarzył się 31 sierpnia po południu, kiedy to niemiecki wodnosamolot rozpoznawczy przeleciał nad Półwyspem Helskim, a potem kontynuował lot wzdłuż wybrzeża w stronę Gdańska. Wtedy to 2 bateria
1 MDAP1 w Redłowie oddała do samolotu 4 strzały w kierunku morza. Dopiero po tej salwie samolot zwiększył prędkość i odleciał na wschód (Telegram dowódcy