126
CYGANERIA WARSZAWSKA
Lecz niechaj będzie kwiatem, co się w owoc zmienia I przejdzie w krew i życie przyszłego plemienia.
A plon taki by dało i nie poszło marno,
To na rodzą jną niwę trzeba rzucić ziarno.
15 Więc nie w ściany z marmuru, nie w złote podwoje,
Nie w świetnie strojne tłumy pieśni masz nieść twoje, Bo piosnka tam poety w jednej z suknią mierze,
Oklask według nowości a wabności bierze,
Bo pierś każda tam zimna, niepłodna i pusta,
20 Serce zwarzyły mrozy, stoczyła rozpusta.
Toż pieśń młoda, gorąca czymże tam zawładnie?
Tylko jak kamień w przepaść bez echa przepadnie.
0 wieszczu młody! inny tobie świat Przystał, świat niskich, pochylonych chat.
as Tam "sercem wiecznie młodym lud przyjmie twój śpiew. Wiecznie młodym, bo razem z mlekiem, co się sączy W pierś jego z łona matek, stara pieśń się łączy
1 na wiek wieków chroni od spleśnienia krew,
Tam oklask końca twojej nie zgłuszy piosenki,
30 Ni z zapału niezgrabną zbudzi-ć kto pochwałą,
I za całą nagrodę, za podziękę całą Uczujesz tylko długi, niemy uścisk ręki,
Co ci żarem po nerwach pobiegnie do duszy,
Aż ci łza jakaś dziwna źrenice zaprószy 35 Łza, córka ojca bólu i matki radości,
Radości twego serca i bólu twych kości.
Tylkoż jeśli wywołać uścisk taki chcesz,
To w szpalery wzorzyste słów swoich nie krzesz,
Ale krzesz sercem w serce jak krzemieniem w stal 40 I jak iskrami próchno, tak słowami pal!
ROMAN ZMOHSKI
127
Wieszczom złoconych komnat zostaw dziki wzgląd Obchodzić na wpół ze czcią stary, zgniły błąd;
Ty rzuć mu śmiało w oczy garścią obelg pełną I prawdy nie spowijaj, by szklannej, bawełną,
45 Ale w wieczny z nią związek poślubuj twój głos.
A głos twój niechaj będzie jak siermięga prosty, A tak twardy i ostry jak ostrza tych kos,
Co z równin naszych tępią wybujałe osty —■
To choćby każde z słów twych jak żmija raniło
50 I jako piołun w uściech gorzkie w uchu było, Przecież każdy je z taką powita pociechą,
Jak w noc bezsenną kura przeraźliwe pianie,
Gdy trzepocąc skrzydłami nad skopconą strzechą, Krwawej na niebie zorzy okrzyka świtanie.
55 Bo pieśni wieszczów w narodzie są tak,
Jako w człowieku bywa serca bicie,
Co razem w ciele utrzymuje życie I o życiu daje znak.
FRANCISZKOWI LISZT
Cześć ci, władco! mocarzu Nad harmonii państwem tajemniczcm, Na chmur burzliwych ołtarzu Z gorzącym błyskawicą zapału obliczem!
FRANCISZKOWI LISZT
Kprzegiąd Naukowy* 1843, nr 11. W edycji lipskiej (1866, s, 101—103} tytuł: Do Liszta (Improwizacja), zmiany w układzie części utworu oraz w tekście; niektóro zaznaczamy w przypisach. Genezę utworu oświetla artykuł wspomniemowy A. Niewiarowskiego Liszt i poeci polscy w Warszawie, którego tekst podajemy w całości w niniejszych wypisach z odpowiednimi objaśnieniami.
i.