chorobom i innym niebezpieczeństwom). Tak, dajmy na to, w Bul-garji, jeśli w danej rodzinie dzieci się nie chowają i matka posądza demony, wyznaczające dziecięciu los (patrz o nich w rozdz. 11.), o stale a złe intencje względem jej potomstwa, wtedy przedsiębierze się następujący zabieg ochronny. W trzecią noc po porodzie, kiedy to właśnie według ludowych wierzeń wspomniane demoniczne istoty odwiedzają niemowlę, by mu określić dolę na całe życie, matka oddaje dziecko do chaty znajomych, a na miejsce, gdzie ono do tej chwili leżało, kładzie kijankę, spowitą w pieluchy. Podobnież tu i owdzie na zachodniej Małorusi wieśniaczki, obawiając się czarcie lub innych demonów, przyodziewają pieluszkami wałek do tarcia maku i kładą go obok położnicy; dziecko zaś umieszczają gdzie indziej.
213. Identyczne lub zbliżone zabiegi istnieją daleko poza granicami Słowiańszczyzny. Szczególnie tu dla nas zajmująca jest odmiana spotykana u ludów tureckich, opisana przez E. Piekarskiego i N. Po-pova, gdyż z jednej strony odpowiada tylko co przez nas poznanym praktykom słowiańskim, z drugiej zazębia się o znany m. i. i u Słowian motyw . baśniowy', a z trzeciej komplikuje się przez fikcyjną kradzież dziecka, znajdującą ścisłą analogję w fikcyjnej sprzedaży, uprawianej przez wschodnich Słowian etc. „Wśród innych sposobów walki ze ziemi duchami — piszą wspomniani autorzy - - widzimy też podstąp.- U Jakutów, jak też i u innych ludów tureckich, panuje zwyczaj leczenia dzieci zapomocą wykradania. Jeśli u kogokolwiek dzieci umierają, rodzice umawiają się ze znajomymi — zgodnie ze zwyczajem, — żeby ci wykradli dziecko. Skoro tylko dziecko się narodzi, babka wyczekuje chwili, kiedy położnica zaśnie, owija szczenię lub kotkę w odzież lub gałgany i kładzie obok położnicy, a dziecko... oddaje człowiekowi, z którym się umówiono o wykradzenie... Kotka lub szczeniak, podłożone zamiast dziecka, niezawodnie giną. Jeśli rodzice zechcą zobaczyć swe dziecko, winni objechać najpierw kilka miejsc i jakby przypadkiem zajechać do tego domu, gdzie się wychowuje... Takie dziecko przebywa na wychowaniu u obcych ludzi niekiedy do 7 roku życia. Zdarza się, że rodzice dokładnie nie wiedzą, lecz domyślają się tylko, gdzie ich dziecko przebywa". — U Słowian wschodnich, o ile dzieci w jakiej rodzinie wymierają, tedy sprzedaje się nowourodzone niemowlę za pieniądze komukolwiek z krewnych albo, co ma być jeszcze skuteczniejsze, pierwszemu lepszemu przechodniowi. Oczywiście sprzedaje się tylko fikcyjnie, przyczem dziecka bądź wcale nie przenoszą do chaty kupującego, bądź też umieszczają tam na krótko. Oprócz Słowian znają ten zwyczaj niektórzy Finowie nadwołżańscy, tubylcy Kaukazu i inne ludy. Miejscami postępują tak z dziećmi choremi, by je ocalić od zagłady. Bywa też (np. u Wielkorusów), że ofiarowują dziecię żebrakowi zamiast jałmużny, poczem, wziąwszy je odeń zpo-wrotem, obdarzają go już w sposób zwykły. — Bo zabiegów tejże kategorji trzeba zaliczyć nadawanie dziecięciu imienia „znajdy1 2, co się np. praktykuje u Bułgarów (bułg. Najden, Najda) i ma na celu wprowadzenie w błąd złych mocy, które uwzięły się jakoby na potomstwo danego małżeństwa. Nie jest wyłączone, że i imiona typu „wilk" (serb. Vuk) tu poczęści należą1. Przynajmniej Vuk Karadżić tak o nich pisze: „Gdy się której kobiecie nie chowają dzieci, tedy nadaje ona niemowlęciu imię Wilk, bowiem sądzi, że jej dzieci są pożerane przez wieszezyce (czarownice), co na wilka nie odważą się napaść (dlatego to i mnie dali takie imię)“.
214. Bardzo liczne podrzędne praktyki magiczne (t. zn. praktyki submagiczne) zmierzają do przeniesienia pewnej właściwości z jednego przedmiotu na drugi zapomocą dotknięcia. Potrącaliśmy już o nie z konieczności, mówiąc o magicznem przewlekaniu oraz uderzaniu (§§ 207, 208, 211). Niekiedy przytem przenosi się magicznie nietylko różne przymioty, funkcje czy siany danego objektu (pomyślane jako coś w rodzaju — jak mybyśmy powiedzieli — substancji czy energji fizycznej), lecz i pewne substancje, faktycznie istniejące, ale do fizycznego przeniesienia w ten sposób, jak to rozumie lud, niemożliwe. Tak np. w Slawonji kobieta, pragnąca przenieść „mleko" cudzej krowy na własną*, uderza (w dzień św. Jerzego) miotłą naprzód wymię pierwszej (sc. zabiera „mleko" na miotłę), a potem drugiej.
Swoistą odmianą zwykłego dotknięcia jest kąpiel magiczna albo zwilżanie lub oblewanie czy skrapianie wodą, przyczem sama woda może grać rolę pośredniczącą. Tak więc podczas znanego chyba wszystkim Słowianom kąpania dziecka (niemowlęcia) w wodzie, dokąd zawczasu rzucono ziarno, srebrne pieniądze i t. p., — dobroczynne właściwości ziarna i srebra czy też pieniądza udzielają się wodzie, a przez nią dziecku. Oczywiście bylibyśmy w błędzie, gdybyśmy wszędzie i zawsze wszelkie magiczne kąpiele, przed któremi wrzuca się do wody jaki przedmiot, interpretowali wyłącznie w sposób pod.any wyżej. Niekiedy mogą tu kierować ludem także inne przesłanki. Nic wogóle nie jest mniej wskazane przy badaniach nad ludową magją i związanemi z nią wierzeniami, jak schematyzująca sztywność. Niewątpliwie i myśli wieśniaka podlegają prawom, ale brak konsekwencji, tak często już przez nas podnoszony, sprawia uderzającą wielodrożność ich przebiegu. Dużo jest praktyk magicznych, co nie zmieniając ani na jotę swej formy, radykalnie a przytem dla jednego i tego samego osobnika zmieniać mogą swą treść zależnie od okoliczności, albo nawet od chwili czy nastroju. Dana myśl,
1 Patrz o tem bliżej u D. Zelenina, Tabu słov, cz. 2, § 198 (Sbornik Muaeja Antropologii i Etnografii, t. 9, r. 1930).
8 Chodzi tu oczywiście nietylko o mleko, znajdujące się wdanej chwili w wymionach cudzej krowy, lecz i o mleko, jakie ta krowa wiałaby dawać w przyszłości. (Nie jest też wykluczone, że pod wyrazem „mleko" należy w takich wypadkach rozumieć 'mleczność’).
Motyw ten mówi o świekrze, eo pod nieobecność syna podrzuca synowej
szczenię na miejsce urodzonego przed chwilą niemowlęcia.