bajkami czasu nie zabierał”. Mimo to przez cztery godziny wychwalał swe rzekome zwycięstwa i sukcesy odniesione na polu walki „aż obrzydliwość brała” słuchających jego wystąpienia posłów. Przemówienie przerywano mu więc kilkakrotnie. Przypomniano przy okazji, że w chwili gdy nieprzyjaciel podchodzi pod Wilno, zadaniem hetmana wielkiego jest organizowanie obrony, a nie opowiadanie bajek.
Ale nie o obronie Litwy czy Rzeczypospolitej myślał wtedy Radziwiłł. Będąc jeszcze pod Mohylewem, starał się za pośrednictwem księcia kurlandzkiego o protekcję szwedzką, deklarując ze swej strony gotowość popierania interesów króla szwedzkiego, obiecując mu nawet koronę polską. Powróciwszy więc z Warszawy na Litwę, podjął bezpośrednie rokowania ze Szwedami.
Latem 1655 roku, gdy carskie armie, dowodzone przez kniazia Czerskiego podchodziły pod Wilno, wojska szwedzkie wtargnęły na teren Rzeczypospolitej równocześnie z dwóch kierunków. Do Wielkopolski od strony Pomorza Zachodniego wkroczyła 17-ty-sięczna armia pod dowództwem feldmarszałka Arvida Wittenberga, za którą nieco później podąży! sam król Karol Gustaw, wiodąc ze sobą około 15 tysięcy żołnierzy. Od strony Inflant na Litwę weszła 8-tysięczna armia pod wodzą generała Gabriela Magnusa de la Gardie. Armie szwedzkie, doskonale uzbrojone i wyposażone oraz zaprawione w wojnach, stanowiły groźną siłę.
Pierwsi skapitulowali przed nimi magnaci wielkopolscy wraz z pospolitym ruszeniem.
Na Litwie hetman wielki litewski książę Janusz Radziwiłł, po zabraniu kasy miejskiej oraz skarbu, opuścił Wilno i wraz z dowodzonymi przez siebie oddziałami udał się do Kiejdan, by — jak określił — „swego pilnować”.
41