26 lutego rano na radzie wojennej dokonano wyboru nowego wodza naczelnego. Został nim generał Jan Skrzynecki. Jak pisze o Skrzyneckim jeden z historyków, „na stanowisko wodza dostało się żałosne indywiduum, które miało trwonić i zniweczyć cały wysiłek narodowy”.
Trafne są też uwagi Kołaczkowskiego o Skrzyneckim:
„Dotąd nie wzniósł się nad regulamin piechoty, stosunku trzech broni nie znał wcale, o użyciu jazdy i artylerii nie miał wyobrażenia, o sztuce poruszania mas jeszcze mniej... Zgoła żadnych wiadomości wojskowych wyższych nie posiadał”.
Pułkownik Klemens Kołaczkowski został wówczas mianowany komendantem korpusu inżynierów armii czynnej. Od 26 lutego do 11 marca 1831 roku zajęty był opracowywaniem ' projektu umocnień Warszawy, a jednocześnie nadzorował roboty prowadzone w modlińskiej twierdzy i kontrolował umocnienia wzdłuż górnego brzegu Wisły. Do tego dochodziło uczestniczenie w licznych posiedzeniach rady wojennej.
Stolica sprawiała w dalszym ciągu wrażenie miasta oblężonego. 9 marca przyszła wreszcie dobra wiadomość: feldmarszałek Dybicz opuścił Pragę i stanął w Wawrze. Można było nieco odetchnąć, spadło napięcie i przystąpiono do uzupełnienia stanu liczebnego i uzbrojenia wojska. Dość szybko — co świadczyło o dużej
sprawności armii sytuacja zaczęła się zmieniać na korzyść Polaków.
Nowy wódz naczelny, poza przeglądami wojska i umocnień na Pradze, poza staraniami u rządu o wysokie pełnomocnictwa dla siebie, poświęcił wiele energii i zabiegów w celu nawiązania rokowań z Dybiczem, stając się w ten sposób od razu rzecznikiem zwątpienia we własne siły, w celowość dalszego prowadzenia wojny. Działał zresztą pod naciskiem starszyzny wojskowej, która nie wierzyła w siły powstania.
2 marca pułkownicy Kleme^p Kołaczkowski oraz Michał Mycielski zostali wysłani z listem do feldmarszałka Dybicza. Skrzynecki jako warunek wstępny wysunął w nim całkowite uznanie konstytucji i autonomii Królestwa. Wojska carskie miały opuścić terytorium Królestwa Polskiego, w zamian za co sejm cofnąłby akt detronizacji Mikołaja I. Parlamentariusze zdali nazajutrz wodzowi naczelnemu kilka stron liczącą relację z rokowań.
Przyjął ich hrabia Pahlen informując, że feldmarszałek jest nieobecny i sam udzielić posłuchania nie może. Biorąc list od parlamentariu-szy obiecał doręczyć go Dybiczowi, zastrzegając równocześnie, że:
„Pierwszym krokiem z waszej polskiej strony musi być unieważnienie aktu detronizacji. Oświadczam, że bez tego niemożliwe jest dla feldmarszałka przystąpienie do jakiegokolwiek uk-
71