Malinowski w swym tłumaczeniu nie bierze pod uwagę faktu, że kategoria tabu uważana za termin systemu pokrewieństwa jest używana przez ludzi obojga płci, i że w obu przypadkach obejmuje w równym stopniu tak mężczyzn, jak kobiety. Jest prawdę, że Ego-mężczyzna klasyfikuje większość „kobiet do poślubienia” (to jest tych, z którymi mężczyzna ma prawo zawrzeć związek małżeński) jako tabu, ale to nie równa się temu, co zdaje się sugerować Malinowski „wszystkim kobietom nie tego samego rodu co Ego”. Przeciwnie, zarówno żony jak i córki mężczyzn, i to z własnego podrodu Ego jak i podrodu jego ojca są zazwyczaj określane terminami innymi niż tabu i podobnie sprawy się mają z dużą ilością innych kobiet, które w późniejszym życiu są związane powinowactwem z Ego poprzez jego żonę.
W ciągu swej analizy Malinowski zakłada, że „zakazy stosunku seksualnego” i „prawa egzogamii” są to zespoły praw odpowiednio wymienione, a ich terminy odnoszą się do tego samego; co więcej stwierdza on jasno, że przez „egzogamię” rozumie „kazirodztwo klanowe”. W ujęciu Malinowskiego grupę egzogamiczną definiuje się poprzez samą zasadę matryline-arnego pochodzenia, jakgdyby nie wpływał na nią żaden inny czynnik. Malinowski argumentuje dalej, że w najszerszym rozumieniu, kategoria tabu służy wydzieleniu grupy egzogamicz-nej — kobiet, które są tabu „kobietami do poślubienia” będącymi na zewnątrz bariery, jaką ustanawia zasada kazirodztwa klanu. Tłumaczenie Malinowskiego po prostu nie odpowiada opisywanym przez niego faktom, właśnie z powodu takiego posługiwania się kategorią egzogamii.
Lecz jakież inne wyjaśnienie można podać?
Zasadniczym i podstawowym założeniem analizy Malinowskiego jest, że słowa użyte w terminologii pokrewieństwa wiążą się z pewnymi pierwotnymi znaczeniami i uczuciami, wynikającymi ze stosunków społecznych, istniejących pomiędzy mówiącym a określoną jednostką, bliskim krewnym. Do wypracowania terminów pokrewieństwa w sensie klasyfikacyjnym dochodzi poprzez stopniowe rozszerzenie tych pierwotnych uczuć na coraz to szerszą grupę ludzi. W ten sposób, w konkretnym przypadku, termin tama, który Trobriandczyk z zasady stosuje
to
do niemal wszystkich mężczyzn rodu swego ojca, posiada w opinii Malinowskiego, pierwotne znaczenie „ojciec” lub „mąż matki” i wszystkie szersze zastosowania tego terminu pochodzą z tego wyjściowego stosunku istniejącego między Trobriandczy-kiem ojcem i synem4.
Osobiście me przyjąłem podobnego założenia w swojej analizie. Nie odrzucam możliwości „rozszerzania” znaczeń od pierwotnie wąskich do szerszych, wtórnych kontekstów, ale nie zgadzam się, żeby słowa używane jako terminy pokrewieństwa musiały, ipso facto, wywodzić swoje pierwotne znaczenie wyłącznie z kontekstu pokrewieństwa, ani też nie sądzę, że ich pierwotne zastosowanie odnosi się zawsze do konkretnej jednostki, a nie klasy jednostek.
Na przykład zgadzam się z Malinowskim, że termin tama posiada pierwotne znaczenie, które potem ulega rozszerzeniu, ale tam, gdzie Malinowski przypuszcza, że pierwotne znaczenie pochodzi z kontekstu rodziny podstawowej, a więc tama — matka męża, podczas gdy ją sugeruje, że pierwotne znaczenie wynika z identyfikacji określonej grupy mężczyzn z określonym miejscem. Moje pierwotne tłumaczenie brzmiałoby tama ~ mężczyzna zamieszkały w osiedlu podrodu mego ojca. [...]
W pracach Malinowskiego „wioska” oznacza zwykle zespół budynków wokół określonego centralnego placu (baku). Aczkolwiek taka wioska może być czasami zamieszkana przez gospodarzy z jednego podrodu, nie musi to jednak być zawsze.
Częstszym przypadkiem jest, że wioska składa sńę z kilku części, z których każda związana jest z innym podrodem. Gospodarstwa tworzące jedną część wioski należą do żonatych mężczyzn określonego, jednego podrodu i ci mężczyźni wykorzystują pewne prawa własności nad częścią ziemi ogrodowej leżącej blisko wioski. Domy w części wioski oraz ogrody należące do tej części wioski tworzą Jednostkę, którą nazywam osiedlem podrodu.
Małżeństwo Ego (mężczyzna) i jego siostry wiąże Ego stosunkiem powinowactwa z członkami czterech osiedli — brata matki jego żony, ojca jego żony, męża siostry i, luźniej, w sen-
* B. Malinowski, Życie seksualne dzikich, cyt. wyd„ s. 6.
91