W dawnych przedchrześcijańskich czasach, jakieś tysiąc lat przed naszą erą. Germanie zajmowali inne siedziby niż za panowania cesarzy rzymskich. Ludy prasłowiańskie sąsiadowały wówczas bezpośrednio z ludami celtyckimi, a granica przebiegała mniej więcej górną i środkową Łabą. Natomiast przodkowie plemion germańskich, dzisiejszych Niemców, zamieszkiwali obszary położone bardziej na północ. Rozciągały się one od dolnej Łaby przez dzisiejszą Danię, południową Szwecję, aż ku środkowej części Półwyspu Skandynawskiego. Ci dawni Germanie mówili jedną mową, wierzyli w tych samych bogów i przekazywali sobie opowiadania mitologiczne wspólne dla nich wszystkich.
A kiedy w dziewiątym wieku naszej ery wylądowali na Islandii śmiali koloniści z Norwegii, to i na tej odległej wyspie, zagubionej na północnych wodach Oceanu Atlantyckiego, znaleźli przytulisko bogowie starogermańscy, którym już zaczynało braknąć wyznawców w chrystianizującej się właśnie Skandynawii. I właśnie dzięki islandzkiemu poecie, historykowi i teoretykowi literatury, żyjącemu w trzynastym stuleciu, Snorremu Sturlusonowi, udało się ocalić przed zapomnieniem wiele opowieści o dawnych germańskich bogach i bohaterach. Ułożył on tak zwaną Eddą prozaiczną, czyli uczoną rozprawę o poetyce, w której za ilustrację służyły duże panie mitologii pogańskiej. Nawet nie domyślał się, że właśnie te przykładowe wstawki zachowają dla potomnych największą wartość pomnikową i zapewnią mu sławę tego, który ocalił od niepamięci wiele fascynujących mitów germańskich.
Przede wszystkim jednak istniał wtedy anonimowy zbiór pieśni o pogańskich bogach i bohaterach, zwany również Eddą, ale. dla odróżnienia od dzieła Snorrego. Eddą poetycką albo (niesłusznie, jak dziś wiemy) Eddą starszą. Były to trzydzieści trzy pieśni bez powiązania ze sobą i bez ciągłości akcji. Bo też i brak było w społeczeństwie ówczesnej Skandynawii jakichkolwiek tendencji centralistycznych. Nie było po prostu żadnego obowiązującego wszystkich Skandynawów kanonu mitologicznego. Różne niekiedy sprzeczne ze sobą. czy też tylko niezgodne wersje znajdowały posłuch w poszczególnych stronach kraju.
Aby uprzystępnić czytelnikowi mitologię skandynawską, oprzemy się głównie na treści Eddy poetyckiej, ponieważ przekazuje ona starsze i autentyczniejsze wersje mitologiczne niż dzieło chrześcijańskiego kompilatora. Natomiast co do formy, wypadnie nam pójść za przykładem ujednoliconego wykładu Snorrego Sturlusona. Tylko taki układ i takie ujęcie gwarantują zainteresowanie czytelnika i pokazanie wyrazistego obrazu całości.
Posłuchajmy tedy, korzystając z uczynnego, chociaż zbyt unifor-mizującego pośrednictwa Snorrego. Jakie podania o początku świata, bogów i wielkich przodków krążyły pnez długie przedchrześcijańskie wieki pośród jasnowłosych, wysmukłych i długogłowych przodków dzisiejszych Skandynawów? Były to bogate opowieści i przesiąknięte krwią. Dały one natchnienie średniowiecznemu autorowi Pieśni o Nibelungdch, oczarowały Ryszarda Wagnera, a i w życiu politycznym współczesnego narodu niemieckiego odegrały pewną złowrogą rolę. Hitler, niestety, chętnie nawiązywał do starogermanskich mitów pełnych okrucieństwa i zbrodni. Na przykład przemawiając na pogrzebie Hindenburga odsyłał jego ducha do Walhalli w siedzibie boskich Azów. Jako tradycyjne świadectwo wymarłego fołkłoru miały one wyjątkowo bogate pośmiertne życic, o cechach zarówno dodatnich, jak i ujemnych. Bowiem krew porusza krew nawet poprzez mitologiczne fantazje. Miejmy jednak nadzieję, że dla mitologii skandynawskiej wybiła już ostatnia polityczna godzina. Czas już. aby te krwawe opowieści znalazły się tylko w skarbnicy mitów ludzkości, gdzie jest ich najwłaściwsze miejsce.
W Eddzie poetyckiej nie ma jednolitego podania o stworzeniu świata. Natomiast groźna i okrutna jest opowieść Snorrego Sturlusona o powstaniu bogów Skandynawii i to od pierwszych słów. od początkowego wyobrażenia o tworzeniu się wszystkiego Gdy nie było jeszcze ani morza, ani wiatru, ani ziemi w dole, a nieba w górze, na