lxii PRZECIWKO HYPERTROFII UCZUĆ
czuwa dysharmonię między stanem uniesienia a powszedniością życia75.
Z tego samego rodu ludzi porywających uczuć był nowy bohater Mickiewicza, Konrad, wzór do naśladowania dla czynnych patriotów, potępiony wśród wielbicieli harmonii i spokoju.
Krytyka egzaltacji i entuzjazmu. W umieszczonej w pierwszym tomie Pism rozmaitych (1830) rozprawie
0 egzaltacji i entuzjazmie Brodziński wystąpił właśnie przeciwko hipertrofii uczuć tak w życiu, jak i w twórczości poetyckiej, a tym samym przeciwko wytwarzającemu się w środowisku romantycznie usposobionej młodzieży kultowi Konrada Wallenroda, jako rewelacji entuzjastycznego stosunku jednostki wobec piastowanych ideałów. Zwolennik harmonii, zgodę między uczuciem a rozumem gotów był poczytać za cechę odróżniającą geniusza prawdziwego od mniemanego, który gardzi powszedniością życia, a nawet rozumem przyjętym przez ogół ludzki za czynnik kierowniczy. Genialny poeta, „obdarzony bystrością pojęć i przenikliwością do wrażeń, 1 2 umie je z twórczą imaginacją kunsztownie wyrażać, umie [...] to, co wczuł w siebie, wczuć w innych”3. Jakże różni się od „zagorzalców i zapaleńców”, samozwańczych geniuszów poetyckich, którzy pomiatają otoczeniem, a w u-tworach swoich dając obraz namiętności, za cel jedyny obierają obudzanie namiętności u innych!
Z tych założeń wychodząc Brodziński uderzał w tych krytyków, którzy utożsamiali geniusz z imaginacją i namiętnościami, atakował zwłaszcza polskich naśladowców Byrona, przestrzegał poetów, by idąc za wzorami obcymi nie egzaltowali młodych serc i umysłów, by nie nadużywali sztuki i pamiętali, że w istocie młodości zawarta jest najpiękniejsza poezja.
Romantycy warszawscy potraktowali rozprawę Brodzińskiego jako wyraz typowej dla autora Wiesława tendencji ograniczenia literatury polskiej do idyllizmu. Zwolennicy entuzjazmu w literaturze, upatrujący w nim
75 Czwarta część Dziadów stała się pobudką do powstania utworów, których bohaterowie życiem wewnętrznym zbliżeni są do nieszczęśliwego w miłości Gustawa. Wśród postaci literackich typ to dotąd nie spotykany. To człowiek uczuciowy, wrażliwy na dysproporcje między marzeniem a rzeczywistością, przepełniony melancholią, trawiony niepokojem, skłonny do mizantropii, z lubością zagłębia się we własnych udręczeniach
bolach. Nieobce mu są porywy buntu przeciw nieznośnym więzom uporządkowanego życia, przeciw zastanemu układowi społecznemu. To człowiek ówczesnej, niezadowolonej ze swoich czasów, generacji; w jego portrecie niejeden rówieśnik znajdował rysy własne. Stąd popularność tej postaci fikcyjnej, tu źródło także mody na Gustawa. Z „gustawomanii” powstał wydany w Warszawie w 1829 r. poemat udramatyzowany Stefana Witwickiego pt. Edmund, przedstawiający, według słów wstępu odautorskiego, „charakter, cierpienia i obłąkanie zapa-
leńca”, „ofiary entuzjazmu poezji”, człowieka o wyczulonym poczuciu rozdźwięku między ideałem a rzeczywistością, o słabej woli, niezdolnego więc do działania, ustawicznie tylko analizującego samego siebie — prototyp Kordiana.
Poemat ten spotkał się z uznaniem w obozie romantycznym, bo, jak w recenzji podkreślił Mochnacki, odkrył „prawdziwie nocną, posępną stronę w sercu i w myślach młodego entuzjasty” («Kurier Polsku 1829, nr 14), a więc tę dziedzinę, która szczególnie romantyków pociągała. W gronie klasyków zaś przyjęty został z drwinami i szyderstwem. Zgorszony Mochnacki przypomniał, że w podobny sposób klasyk zareagował na ... IV część Dziadów. „Charakterem młodej literatury romantyków — pisał dalej — jest zapewne smutek, tęskność, melancholia, ale pusty śmiech żartownisiów stolicy, którzy tej melancholii pojąć nie mogą, jest na kształt świstu ostrego północnego wiatru, który ile razy wionie, po tylekroć upadają z drzew urodzajnych zawiązki owoców z liściem i nie rozwiniętymi jeszcze pączkami. Ten śmiech, tę ironię można by także przyrównać do morowego powietrza” (tamże).
76 Pisma rozmaite, Warszawa 1830, s. 280.