sowę wplecione w fabułę powieści, które swoją zawartością („Potworna zbrodnia studenta”, „Kradła, aby uzbierać posag”, „Krwawy dramat miłosny”, „Eks-narzeczona Hitlera — Ślą-zaczka opowiada o swym byłym amancie”) rzucają podejrzany cień na miłość i samobójstwo Aliny i Wicia. Uczucie jest zatem prawdziwe, a zarazem tandetne, autentyczne i wmówione, a świadomość owej dwuznaczności nie opuszcza bohaterów, którzy od czasu do czasu nazywają wprost fikcyjne źródło swej namiętności: „Ob-żarliśmy się literaturą. Jesteśmy pokoleniem zatrutym przez fikcję” (Kronika wypadków miłosnych, s. 220).
Miłość jako choroba, zmyślenie, wyznacza jednak kres życiu. Miłość objawia bowiem swoje piękno i piękno życia wyłącznie raz — w pierwszym akcie spełnienia, do którego wiodły męki i trudy niepewności. Aby przeżyć taki akt powtórnie, bohater musiałby narodzić się od nowa; aby zaś narodzić się powtórnie — musi umrzeć. Dlatego Konwicki kojarzy akt inicjacji — miłosnej i poznawczej — ze śmiercią, traktując oba wydarzenia jako wyjaśnienie zagadki życia. Kto zatem przeżył dzieciństwo, kto doznał „przejmującej słodyczy olśniewającego błysku pierwszego zakochania” (Kronika wypadków miłosnych, s. 99), ten przeżył wszystko — i życie nic mu już więcej nie zaofiaruje. Tak właśnie podsumowuje przygody Polka nauczyciel szkolny:
„No, wy już nabawiliście się, wasza młodość minęła. Całe życie będziecie wspominać te lata, najlepsze wasze lata” (Dziura w niebie, s. 365).
Wiedza, którą osiągają bohaterowie Konwickiego, ma zatem charakter definitywny, a nie definicyjny: nie nadaje się do zmagazynowania, nie jest bowiem formułą, lecz prawdą przeżyć i emocji, które dokonały ostatecznego wyłomu w osobowości. Dlatego narrator dorosły nadaremno powraca do Doliny, aby odrodzić się i odczuć jeszcze raz to samo. Wie, że „najlepiej pójść znajomą drogą wstecz, wrócić do starego gniazda [...], zanurzyć się w tajemniczym, niepokojącym tunelu praprzeszłości nie szukając sensu, logiki, usprawiedliwień, pragnąc jedynie szybko mijającej godziny ukojenia” (Kronika... s. 233), ale rekonstruowana przez niego Dolina nie jest już Arkadią i nikt nie przeżyje w niej „godziny ukojenia”. Dolina oglądana od wewnątrz, oczyma Polka i Wicia, to obszar, gdzie walkę o władzę nad życiem toczą między sobą mit i historia, bezczas dzieciństwa i impuls rozwoju popychający do nieodwracalnego poznania, a zatem wyjścia poza mit; ta sama Dolina oglądana z perspektywy zewnętrznej, perspektywy „dorosłego Polka”, dorosłego Witolda czy Piotra, jest martwa (ożywia ją uczestnictwo, a nie wspomnienie) i obca.
Istnieje bowiem, oprócz miłości i poznania, jeszcze jedna siła, która wyrzuca bohaterów
— 63 —