Mazowszu i Podlasiu. Kasi w Wielkopolsce czy Jagusi lub Zosi w Małopolsce.
Postać śmierci wycisnęła silne piętno w naszej folklorystyce; wyobrażeniu temu poświęconych zostało wiele opowieści ludowych, jak również znalazło ono odzwierciedlenie w porzekadłach i przysłowiach.
Demony
napastujące zwierzęta
W rozważaniach nad demonologią słowiańską K. Moszyński zwrócił uwagę na fakt, iż niektóre .....demony oskarża się niejednokrotnie na roz
ległych obszarach Słowiańszczyzny oraz krajów sąsiednich o zamęczanie zwierząt, które im bądź nie przypadały do gustu, bądź też w ogóle zostały przez nie upatrzone na ofiarę czy też wzięte pod wierzch do nocnej jazdy.
Właśnie o owym zajeżdżaniu koni przez demony słyszymy szczególnie często.
Zdarzało się istotnie niekiedy, że wieśniak, wchodząc rano do stajni, zastaje któreś zwierzę spocone i znużone, a pokarm, zadany mu na noc, nie spożyty; zdarzało się jeszcze częściej, iż nocą z chaty lub ze dworu słyszy niespokojne chrapanie koni, tętent i obijanie się o ściany czy żłoby. Lud wielkoruski, rdzennie białoruski i część ukraińskiego tłumaczy wspomniane przejawy bardzo prosto: to demon domowy czy też odpowiadający tamtemu demon stajenny dosiadł zwierzęcia i na nim jeździ. Zbliżone tłumaczenie znajdujemy u Białorusinów południowo-zachodnich oraz na dużych obszarach Ukrainy, ale tu za ujeżdżanie koni po nocach odpowiedzialne są czarty, podobnie jak u Polaków zmory i złe duchy, a u Kaszubów kraśniaki" (KLS, s. 637). O zjawiskach znęcania się nad zwierzętami (a zwłaszcza nad końmi) przez zmory informują nasze źródła ludoznawcze z drugiej połowy XIX i początków XX w.
Z monografii regionalnych O. Kolberga wynika, iż w ówczesnych wierzeniach ludowych wyraźnie rozdzielano zmory ludzkie od zmór zwierzęcych.
Na terenie Lubelszczyzny, Mazowsza, Kielecczyzny i Krakowskiego bardzo popularna była opowieść o trzech siostrach-zmorach, z których pierwsza dusiła ludzi, druga dręczyła zwierzęta (plotła warkoczyki na grzywach i ogo- Jj
nach koni, ujeżdżała je po stajni, dusiła itd.), trzecia zaś dusić miała drzewa h
bądź wodę. Opowieść ta pewnym echem odbijała się także w innych regionach, jak Rzeszowskie, Krośnieńskie czy Chełmskie. Niekiedy dana postać demoniczna nie ograniczała swej działalności tylko do dręczenia zwierząt, jf|
ale również stanowiła synonim wszelakiego rodzaju zaraźliwych chorób wśród $ti
zwierząt. „Mara, przynosząca pomór na bydło, chodzi białą odziana szatą. 1 j
W dzień mało się komu pokazuje, dopiero wieczorem można ją widzieć bielejącą się koło obór. Gdy w którą chuchnie, bydło tam wkrótce wypadnie j W co do nogi“ („Chełmskie", 138).
17.8