116 CZfU l, 5: HISTORYCZNI SPOJRZENIE N* SZTUKI
nesa lekceważyli go, jak to bywa często z ludźmi wielkimi w ich własnym kręgu. Otóż gdy Apelles dopytywał się, po jakiej cenie puszcza w świat gotowe obrazy, Protogenes wymienił jakąś nie znaną mi bliżej małą sumkę. Wtedy Apelles zażądał sprzedawania obrazów w cenie po pięćdziesiąt talentów i rozpuścił pogłoskę, jakoby sam je kupował, by sprzedawać za swoje. Pomogło to Rodyjczykom zrozumieć, że mają artystę, i skończyło się na podwyższeniu ceny. Portrety malował w podobieństwie zachowanym tak wiernie, że - rzecz zdaje się nie do wiary - gramatyk Apion w którymś ze swoich dzieł zaznaczył, jakoby ktoś wróżący z wyglądu twarzy - zwą takich fizjonomistami (metoposkopoi) - przepowiedział był z nich datę śmierci, przeszłej czy przyszłej. Z osób wśród otoczenia Aleksandra nie cieszył się łaską u Ptolemajosa [I Sotera]. Kiedy ten został królem [panował 323-287 p.n.e.], Apelles, przygnany burzliwymi wiatrami do Aleksandrii, wskutek złośliwego żartu współzawodników zaproszony przez błazna królewskiego na ucztę, zjawił się na niej. Ptolemajos pełen oburzenia przedstawił swoich służących, aby rozpoznał, który z nich przyniósł mu zaproszenie. Wtedy on schwycił wygasły węgiel z kominka i naszkicował na ścianie portret; król zaraz przy pierwszych liniach rozpoznał bez trudności twarz błazna45. Namalował także portret króla [Macedonii] Antygonosa [306-301 p.n.e.], pozbawionego jednego oka. Otóż pierwszy wymyślił sposób na ukrywanie tego rodzaju ułomności: ustawił mianowicie modela ukosem, tak że brak fizyczny wyglądał raczej na brak portretu; pokazywał tylko tę część twarzy, którą mógł pokazać całą50. Są między jego dziełami także portrety konających, które z nich zasługują na największe uznanie, niełatwo powiedzieć.
Wenus wynurzającą się z morza boski August umieścił w świątyni Ce-zara-Ojca; jest to tak zwana Anadyomene. To arcydzieło było opiewane w greckich wierszach51, które ciesząc się większą popularnością, rozszerzyły sławę artysty. Gdy dolna część obrazu została uszkodzona, nie udało się znaleźć nikogo, kto by ją naprawił; ale też samo uszkodzenie wyszło artyście na chwałę. Obraz ten został stoczony przez robactwo i rozpadł się, a wówczas zamiast niego podstawi! Nero, za swego pryncypatu [54— -68 n.e.], obraz inny, malowany ręką Doroteosa. Apelles zaczął też na wyspie Kos inną Wenus, mając zamiar zrobić jeszcze lepszą niż owa jego pierwsza. Ale śmierć zazdrosna nie pozwoliła skończyć dzieła, z którego wykonana została tylko część; nie znaleziono też nikogo, kto by na podstawie zachowanych szkiców podjął się doprowadzenia pracy do końca. Namalował również Aleksandra Wielkiego z piorunem w ręce, w świątyni Diany Efeskiej, za dwadzieścia talentów złota; palce zdają się wystawać z obrazu, a i piorun jest jakby poza obrazem - czytelnik niech pamięta, że wszystko to wykonane jest czterema barwami52. Honorarium za ten obraz wziął w monecie złotej na wagę, nie na ilość. Namalował także kapłana Diany Efeskiej, Megabyzosa, w procesji, Klejtosa na koniu, śpieszącego na wojnę, w towarzystwie giermka, który na jego żądanie podaje mu szyszak53. Ile razy namalował Aleksandra i Filipa, zbyteczną rzeczą byłoby wyliczać. Podziw budzą jego Habron na Samos, król Karii Me-nander na Rodos, podobnie Antajos, w Aleksandrii aktor tragiczny Gor-gostenes, w Rzymie Kastor i Polluks z Boginią Zwycięstwa i Aleksandrem Wielkim oraz personifikacja Wojny z rękami związanymi na grzbiecie obok Aleksandra jadącego na wozie triumfalnym - te dwra ostatnie obrazy boski August umieścił w najbardziej uczęszczanych partiach swego Forum, okazując tym skromność i prostoduszność; ale boski Klaudiusz wolał w obu miejscach wyciąć twarz Aleksandra i wstawić tam podobizny boskiego Augusta. Jego pędzla ma być też, jak przypuszczają, znajdujący się w świątyni Diany Herkules odwrócony, tak że - co jest ogromną sztuką - twarz jego na obrazie niemal się widzi, nie tylko się jej domyśla. Namalował również nagiego Bohatera i obraz ten rywalizuje z samą naturą. Istnieje także, czy też istniał, jego Koń przedstawiony w momencie wyścigu, przy którego ocenie uciekł się do opinii nie ludzi, ale niemych czworonogów. Zdając sobie bowiem sprawę z tego, że jego współzawodnicy biorą nad nim górę ze względu na swoje zabiegi u sędziów konkursowych, wprowadził konie i pokazał im poszczególne obrazy; konie tylko do obrazu Apellesa zarżały. I tak też bywało częściej, za każdym razem, kiedy przeprowadzano taką próbę z obrazem. Przedstawił też Neoptolema walczącego z konia przeciwko Persom, Archelaosa z żoną i córką, Antygonosa w pancerzu, jadącego na koniu (lepsi znawcy chcą