isłoria
w toczącą się dyskusję na temat sposobów klasyfikowania organizmów. Trzeba przyznać, że jego stanowisko nie przysporzyło mu popularności w ówczesnych warszawskich kręgach naukowych. W ostatnim rozdziale Dykcyonarza umieścił skrócony przegląd flory krajowej na tle systemu Linne-usza. Rozdział ten przez prawie pół wieku pełnił rolę klucza do oznaczania roślin krajowych. Był to pierwszy taki klucz w naszej literaturze!
W Dykcyonarzu pokusił się ksiądz Kluk o uporządkowanie chaosu panującego w polskim nazewnictwie gatunkowym. Choć część nazw zaczerpnął z Zielnika Syreniusza, wiele gatunków nie posiadało do tej pory swojej formalnej nazwy. Wymyślał je więc samodzielnie, najczęściej spolszczając nazwy łacińskie lub niemieckie. Nierzadko inspirację czerpał z tradycyjnych nazw ludowych. Te Klu-kowe nazwy, choć wiele nie przetrwało do dziś, posiadają niewątpliwie swój urok. W obowiązującej nomenklaturze rzadko spotyka się nazwy tak wdzięczne, jak niecierpek nietykałek, bania (dynia) czy nosekbociani. Również w dziedzinie morfologii musiał ksiądz Kluk tworzyć nowe terminy, do dziś używane, m.in. kielich, korona, słupek, nitka pyłkowa, ogonek liściowy.
Wymieniając rozliczne korzyści, jakie człowiek czerpie z roślin, szczególną uwagę zwrócił ksiądz Kluk na ich terapeutyczne właściwości. Z różnych części roślin mamy nayskutecznieysze lekarstwa na poratowanie nadwątlonego zdrowia - pisał nasz uczony. Uważał, że nie wszystkie części tej samej rośliny mają jednakowe działanie i wartość leczniczą (co potwierdza współczesna fitoterapia). Radził, kiedy i jak zbierać poszczególne surowce, omawiał sposoby sporządzania preparatów leczniczych. Był więc niewątpliwie także fitoterapeutą.
Z zielarskiego punktu widzenia najciekawszą częścią Dykcyonarza jest zawarty w końcowej części trzeciego tomu Regestr roślin zdatnych do zażycia lekarskiego. Autor wymienił tu 143 jednostki chorobowe, do ich leczenia przyporządkował konkretne gatunki roślin. To osiemnastowieczne kompendium wiedzy zielarskiej zdezaktualizowało się tylko w niewielkim stopniu! W Regestrze możemy znaleźć środki na angielską chorobę, gadu ukąszenie, krwiotoki, suchoty i wiele innych przypadłości. Aż żal, że nie napisał ksiądz Kluk dzieła w całości poświęconego ziołolecznictwu, jego wiedza w tej dziedzinie okazała się bowiem zaskakująco bogata. Dowodem popularności, jaką cieszył się Dykcyonarz jest fakt, że doczekał się 4 wydań i przez lata zbierał entuzjastyczne opi-. nie kolejnych pokoleń przyrodników. Chyba już nie muszę przekonywać Czytelników o wyjątkowości tego wielowątkowego dzieła, w którym każdy z ponad 1500 gatunków jest opisany z równą starannością.
Po upływie blisko 200 lat od pierwszego wydania Dykcyonarza, stał się on inspiracją do założenia w Muzeum Rolnictwa w Ciechanowcu, mieście księdza Kluka, unikatowego ogrodu zielarskiego, któremu, podążając śladem księdza Kluka, nadano nazwę Ogrodu Roślin Zdatnych do Zażycia Lekarskiego.
mgr Dorota Gnatowska
- Muzeum Rolnictwa im. ks. Jana Krzysztofa Kluka
w Ciechanowcu
obok:
Tablica ze wstępu do Dykcyonarza - ryciny wykonane przez autora
Mgr Dorota Gnatowska
jest absolwentką Uniwersytetu Warmińsko-' Mazurskiego w Olsztynie, specjalność biologia molekularna. Pracuje w Muzeum Rolnictwa im. ks. Jana Krzysztofa Kluka w Ciechanowcu, jako kierownik Działu Tradycji Zielarskich. Opiekuje się Ogrodem Roślin Zdatnych do Zażycia Lekarskiego oraz zbiorami Muzeum, związanymi z zielarstwem i ziołolecznictwem.
Ogród Roślin Zdatnych do Zażycia Lekarskiego
styczeń - marzec 200Q PANACEA