ScannedImage 34

ScannedImage 34



utrapieniem albo kłopotem, natomiast w małych społecznościach stanowi ona dynamiczną i jednoczącą siłę. Wspólna wiara znajduje wyraz we wspólnych obrzędach, na których w pewnym sensie wzoruje się życie świeckie.

Społeczności Ików, jak należało się spodziewać, reguły te nie dotyczą. Jednakże w chwili, kiedy tam przybyłem, zastałem wśród nich jeszcze trzech kapłanów i chociaż dwóch wkrótce potem umarło, trzeci przeżył prawie cały rok. Od nich i od kilku starych ludzi dowiedziałem się, jakie mieli wierzenia i obrzędy, zanim ich śwat tak raptownie rozpadł się w gruzy. Wyznawali wspólną wiarę w Didigwari — boga nieba — i dopełniali obrzędów religijnych, które dyktowały im prawdziwie społeczne zasady postępowania.

Bóg Didigwari był zbyt daleki, żeby móc odgrywać jakąś praktyczną rolę w życiu Ików. Stworzył ich i opuścił, wycofując się do swojego królestwa gdzieś w niebie, nie interesował się nimi więcej i pozostawał niedostępny. Iko-wie mają dużo praktycznych wiadomości na temat nieba, zdają sobie sprawę z ruchów ciał niebieskich, pory roku oznaczają zależnie od miejsca, w którym słońce zachodzi za Morungole, a nawet zarzucili mojemu zegarkowi, że wskazuje czas niezgodny z ruchem słońca. Śmiali się z przypuszczenia, że Bóg mógłby przebywać na księżycu albo na słońcu, na głupie pytania dawali stosowne odpowiedzi. Zapytani, dlaczego te ciała wędrują po niebie, powiedzieli, że to tak jak z moim samochodem — ktoś po prostu musi je poruszać. Nie interesowało ich to, czy na innych planetach żyją ludzie. Jednakże stary Lomeraniang tuż przed śmiercią powiedział, iż śniło mu się, że jest gwiazdą.

— To znaczy — dodał — że wkrótce będę razem z abang armze patrzył na was z góry.

Abangowie, czyli przodkowie, są często porównywani do gwiazd, są tak samo liczni i rozproszeni, zmienni i obserwujący ludzkość z wysokości. Od czasu do czasu któryś z nich z nieznanych powodów schodzi ponownie na ziemię, ale przeważnie są oni tak jak i Didigwari oddaleni i tylko wielcy kapłani mogą się z nimi porozumiewać.

Bóg miał pierwotnie podwójną osobowość i był w połowie mężczyzną, a w połowie kobietą. Z niego zrodzili się wszyscy Turkanie, Dodosowie, Topotowie, Ikowie i inne ludy. Praprzodek Ików podzielił się na kilka części, z których jedna osiedliła się w Loitanet, inna w Kalepeto, jeszcze inna w Niagum, ostatnia zaś na górze Lomil. W ten sposób powstały klany rodzinne,' a przodkowie odradzali się w dzieciach' Ale teraz przodkowie są jak gwiazdy na niebie, bo kiedy człowiek umiera, wraz z nim umiera tylko jego ciało, natomiast dusza, gor. ulatuje do gwiazd i przyłącza się do abangów. Didigwari nigdy nie zszedł na ziemię, ale aban-gowie znali życie ziemskie, toteż tylko przeciwko nim ludzie mogą grzeszyć i tylko do nich zwracać się o pomoc za pośrednictwem swojego kapłana. Jeżeli abangowie rozgniewają się na ludzi, mogą ich ukarać — mogą zesłać na nich głód albo śmierć.

Kiedy Bóg tworzył świat, dał Dodosom i Turkanom bydło, wobec tego zawsze mają żywność. Ale dał im także dzidy, i dlatego zabijają. Ikom Bóg dał nakut, czyli radło. i zabronił im zabijać, choć zesłał im także najeg, głód. Oto dlaczego — moi czarujący rozmówcy nigdy nie omieszkali tego zaznaczyć — wszyscy ludzie mają obowiązek pomagać Ikom, dając im krowy, kozy, tytoń i mnóstwo pieniędzy. Turkanie to robią — dodawali z naciskiem — a nawet Do-dosowie. Ale Dodosowie nie są do Ików tak życzliwie nastawieni. Zanim Ikowie zetknęli się z nimi po raz pierwszy, byli potężni, silni i zdrowi, nie umieli jednak zabijać i rzucać klątw. Kiedy spotkali Dodosów, jedna z ich kobiet przeklęła Ików, sprowadzając na nich chorobę i słabość. Głód zesłany im przez Boga nie pociągał za sobą takich skutków — zmuszał ich po prostu do codziennych wędrówek w poszukiwaniu żywności. Ale czarownica Dodosów była zła. Ikowie schwycili ją i zbili uważając, żeby nie przelać krwi. niemniej jednak bili ją aż do skutku. W końcu zgodziła się zdjąć z nich klątwę, w tym celu polała wodą garstkę liści i skropiła nią Ików. Powinna była umoczyć liście w wodzie, a nie marnować ją wylewając na liście. I przez to Ikowie nadal są mali. głodni i spragnieni. Dopóki nie spotkali innych ludzi stworzonych przez Boga, w tym również policjantów i białych, nie znali zła. W tamtych czasach nawet głód nie był rzeczą złą.

Miejsca, gdzie według legendy pierwotnie założono klany, mogą być autentyczne, gdyż historia migracji z powodu głodu nadaje tej części opowieści o stworzeniu świata charakter bardziej historyczny niż mitologiczny. Ale kiedy dochodzimy do zagadnienia, gdzie i w jaki sposób pojawił się na ziemi pierwszy człowiek, wydźwięk legendy jest już inny.

151


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
ScannedImage 34 przywódcach ma jednak tę zaletę, że wprowadza do naszych rozważań rzeczywistych akto
img003 (27) 34 Część I i autorka współkształtowała realistyczną powieść społeczną. Głównym forum pis
ScannedImage 102 106 Rozdział IIL Totemiczna struktura społeczna matrylineamie. Dlatego nawet w waru
ScannedImage 108 112 Rozdział III. Totemiczna struktura społeczna konik polny w znanej bajce, wyśmie
ScannedImage 34 148 GW.I.DO ZLATK.HS oznacza nikogo innego jak złą. skłonność,1,3 bo jest powiedzian
ScannedImage 34 konieoznie musi prowadzić do zmiany msntoiności„ Wydaje się, że mentalność wierząoyc
str 34 (3) ze szpinakiemLasagne 1 puszka (790 g) małych włoskich pomidorów 450 g grubo zmielonego mi
44441 ScannedImage 34 duchowieństwa i osób świeckich rozpoczęły własny proces aggiomamento. Ich żąda
2013 03 12 34 24 Scenariusze zmian • Globalna Orkiestra. Społeczeństwo globalne skupi się na handlu
Untitled Scanned 34 2 !• A auftfrfM. IM4 nie** nur 4i«, * yl s^tf K*łyn Kr rfch »ą.eh rvxh k<«rv
Untitled Scanned 34 Ćwiczenia w pisaniu Redagowanie opowiadańB 4.7 Przyjrzyj się uważnie obrazkom i

więcej podobnych podstron