niemiecku, ale znany w Polsce tekst Stanisława Przybyszewskiego Zur Psychologie des Indwiduums (1892), traktujący o „inności” jednostki twórczej, o jej chorobliwości,
0 wykraczaniu poza normę, o jej wreszcie męczeństwie
1 odrzuceniu przez represyjnie nastawione, kierujące się instynktem stadnym społeczeństwo.
\ Taką właśnie koncepcję przyjęli autorzy Forpoczt. W sposób szczególny została przez nich wyeksponowana teza o wysubtelnionym unerwieniu i niezwykle intensywnym stopniu odczuwania owych — wysuniętych naprzód w procesie ewolucyjnym — jednostek, tak różnych od przeciętnych „troglodytów”10. Ta swoista antynorma, przyznana nerwowcom, została żarliwie zaakceptowana przez Komornicką. Trudno się dziwić: to przecież właśnie ją nazwał Wacław Nałkowski w Forpocztach „jednym z najbardziej naprzód wysuniętych typów ewolucyjnych” (s. 49). Owa żarliwość i przesada widoczna jest w liście do Wacława Nałkowskiego; fragment tego listu umieścił adresat w Forpocztach (s. 49):
Powiedzcie im, żem aktem oskarżenia za pożarte przez nich dusze mi pokrewne, żem buntem szarpiącym się w ich brutalnym jarzmie, żem ich sędzią i przekleństwem. Powiedzcie im, że głowy ich czerwone krwią naszą wylaną.
Już w Szkicach pisała młoda autorka o wzajemnym zarażaniu się nerwowców swoimi stanami patologicznymi. Jest tam też takie zdanie: „[...] prawda występuje w szałach wariata i nerwowych konwulsjach — w agonii. Na tym się kończy życie dotkniętych newrozą” (s. 197). Owa modna newroza była — nie tylko przez Komornicką — kultywowana i podsycana: Komornicka wyraźnie przecież chwali się w listach do Cezarego Jellenty i Milana Sevića swoimi halucynacjami. Przypisuje je swoim bohaterkom w Szkicach. Ileż ich mogła znaleźć chociażby w prozie Przyby
szewskiego! Zaleca! je przecież jako środek urozmaicenia prozy Jean Moreas w swoim manifeście symbolizmu.
( Czy można tę — otaczającą sztukę — ogólną atmosferę patologii (dopełni ją swoimi teoriami Zygmunt Freud) uważać za bezpośrednią przyczynę choroby Komornickiej? Czy to pod wpływem takich koncepcji czuła się inna, przeklęta, niekochana, nie dorodzona itp.? ^Zapewne nie tylko. Ale wpływu tego nie należy lekceważyć, mógł bowiem przyczynić się do wyzwolenia ukrytych skłonności.
■Ą ^ Jeśli dewiację umysłową poetki można zmieścić w jakimś stopniu w ramach formuły „geniusz i obłąkanie”, to rdzeń owego obłąkania: zmiana pici, wydaje się i bardziej zaskakująca i o wiele trudniejsza do interpretacji.
Co prawda literatura posługiwała się od dawna motywem zamiany płci. Pod koniec XIX w. był ów motyw szczególnie eksponowany: w znanej zapewne Komornickiej powieści Pan Venus pokazywała Rachilde takie właśnie komplikacje. Nawet Karol Irzykowski prezentując sny Marii Dunin w (recenzowanej przez Komornicką) Pałubie, wspomina, że „potrafili zamieniać swoją pleć dla zabawki”. Autorce Szkiców nie chodziło jednak ani o zabawę, ani o — trzeba to wyraźnie podkreślić — homoseksualizm.! To raczej — wobec wyznawanego wówczas tragizmu miłości płciowej — androgyniczne pragnienie uzyskania bezpłcio-wości (wspominali o tym badacze poetki), tak ważne np. w twórczości Przybyszewskiego. Podmiot liryczny w jej wierszach ma raz męskie, raz żeńskie formy gramatyczne. Czy to przypadek, że w Księdze mądrości tymczasowej znajduje się zdanie dotyczące podmiotu mówiącego: „Ty, hermafrodytyczny Don Juanie prawd”?
Zatem — pragnienie bezpłciowej androgynii; a może wprost anielstwa? W czasie choroby oczekiwała przecież — jako kontynuator i opiekun Rodu — nie tylko rozwinięcia swojej męskości. Oczekiwała także urośnięcia skrzydeł,
11