XLIV ŚWIAT PRZEDSTAWIONY
folwark na Podlesiu kupują koloniści niemieccy. Ale i oni pozostają dla nas bezimienną masą. Z obowiązku niejako musiał Reymont wprowadzić do powieści rosyjską administrację: naczelnika powiatu, pisarza, żandarmów zwanych strażnikami. Znamienne jednak, że świat ten odmalował bardzo stereotypowo, bez jakiejkolwiek dbałości o pogłębienie psychologiczne sylwetek tych bohaterów. Równie stereotypowo — ale to ma swe uzasadnienie w strukturze powieści — przedstawił Reymont gromadę Cyganów, którzy zjawiają się pewnego dnia we wsi. Właśnie owa krótka i nieoczekiwana wizyta niechętnie przez chłopów witanych gości,podejrzewanych o dokonywanie kradzieży, sprawiła, że nie zawieramy z nimi bliższej znajomości. Wysyłając przecież do Cyganek opuszczoną chwilowo przez wielbicieli Jagusię z prośbą o wywróżenie przyszłości, pisarz umiejętnie wplótł także i tych bohaterów w tok akcji. Sporo uwagi poświęca Reymont ludziom „luźnym", w tym żebrakom. Z bezimiennej ich gromady wyłączył dwoje: wędrującą zimową porą „za chlebem” starą Agatę i ślepego staruszka z psem-przewod-nikiem, odwiedzającego okoliczne wsie. Obydwoje stanowią niezbędny element pejzażu polskiej wsi. Właśnie tym dwojgu najbiedniejszych z biednych wyznaczył pisarz ważne zadanie stworzenia ram kompozycyjnych powieści: rozpoczął więc swą powieść od sceny pożegnania się z Lipcami starej Agaty udającej się na zimowe żebry, zamknął zaś sceną pożegnania się z Lipcami starego ślepca. W ten sposób utwór otrzymał nowy wymiar: opowieści „dziadowskiej”, jarmarczno-odpustowej.
W ogłoszonym w r. 1927 na łamach paryskiego «Le Monde slave» artykule: Le paysan et son v i Hagę clcins l'oeuvre de Ladis-las Reymont (Chłop i wieś w dziele Władysława Reymonta) znakomity tłumacz Chłopów na język francuski F.-L. Schoell porównał strukturę tej powieści do katedry: każdy z czterech tomów stanowi całość dla siebie, wszystkie jednak razem układają się w potężną konstrukcję wzbudzającą najwyższy podziw. Podkreślał Schoell symetryczność konstrukcji powieści Reymonta: każda z czterech części posiada prawie identyczną liczbę rozdziałów i głównych epizodów, odpowiadającą liczbie tygodni w danej porze roku. Ta arytmetyczno-architektoniczna metafora Schoella w jakimś sensie odpowiada prawdzie. Wielość wątków, ich różnorodność, na pierwszy rzut oka sprawiają wrażenie pewnego bezładu. Każdy z nich, postrzegany z osobna, posiada mniejszą czy większą wartość, nie porywa jednak czytelnika. Dopiero z chwilą, gdy włączymy go w całość, zyskuje on wartość naddaną. Wtedy okazuje się, że w stworzonym przez Reymonta w Chłopach świecie panuje ład i porządek. Poszczególne wątki i motywy zostały w powieści ściśle ze sobą powiązane, sfunkcjonalizowane. Tworzą artystyczną kompozycję, dzieło sztuki. Tak jak dziełem sztuki jest dobrze zaplanowana i umiejętnie wykonana średniowieczna katedra.
Borynowie i inni. Nie sposób zatrzymywać się'przy wszystkich bohaterach powieści. Także i dlatego, że nie wszystkim pisarz poświęcił jednakową uwagę. To prawda, że wszyscy są bardzo realni, że przemawiają do nas jakimś określonym gestem czy powiedzeniem. Nie każdy jednak stworzony został przez autora z równym kunsztem i równą troską.
Najwięcej uwagi poświęcił autor Borynom. W pierwszym rzędzie Maciejowi. Gospodarz to zawołany. Włodarzy na 32 morgach gruntu. Nadto ma jeszcze pastwiska („paśniki”) i prawo do wspólnego lasu. Pracowity na roli, ostrożny czy też raczej stateczny w radzie, często traktowany jest jako idealny wizerunek chłopa polskiego. Nie ma szerokiego gestu dla biednych, ale nie jest przecież skąpy. Wie, że na powierzchni utrzymać się może tylko ten, kto dba o siebie i swoje gospodarstwo. Dlatego twardo dzierży rządy w swej zagrodzie, odmawiając pójścia na wycug. Mimo 58 lat życia czuje się jeszcze na siłach podjąć wyzwanie, jakim jest małżeństwo z Jagną. Dosyć szybko przekonuje się, że popełnił pomyłkę. Ale teraz jest już za późno, aby się wycofać. Zabiega więc wytrwale, by nie dopuścić do sponiewierania w oczach wsi swego nazwiska. Pod przykrywką
” . .„..I/^VA/|0