LIV ŚWIAT PRZEDSTAWIONY
za z góry uzgodnioną opłatą. Nauka odbywała się tylko zimową porą, gdy dzieci nie musiały pomagać rodzicom w prowadzeniu gospodarstwa.
To właśnie te trzy tradycje ożywają w postaci powieściowego Rocha. Może nie we wszystkim zostały one dopasowane, w dwóch bowiem pierwszych tomach utworu Rocho występuje głównie jako wędrowny pół żebrak, pół nauczyciel ludowy, w dwóch dalszych natomiast głównie jako konspirator budzący świadomość narodoWą chłopów, inspirujący ich opór przeciw szkole rosyjskiej czy też przewodzący im w walce z niemieckimi kolonistami, nie można mu przecież odmówić prawa bytu w powieści o polskich chłopach.
Adam Grzymała Siedlecki, jeden z najcelniejszych bez wątpienia interpretatorów dorobku twórczego Reymonta, pisał w r. 1921:
Nie ma w jego [Reymonta] twórczości ludzi wymyślonych, sytuacji fantastycznych, każdą z tych postaci można by na świecie spotkać, gdyby się umiało tak śledczo patrzeć wokół, jak patrzy Reymont1.
Stwierdzenie to w sposób szczególny odnosi się do tetralogii chłopskiej. Istotnie, każdy z wprowadzonych na karty tej powieści bohaterów mógł istnieć w rzeczywistości. Ukształtowała ich niewątpliwie wyobraźnia pisarza. Ale przecież są oni nade wszystko dziećmi otaczającej rzeczywistości. Pierwotna jakaś drapieżność tkwiąca w większości z nich, żądza posiadania ziemi, duma z przynależności do wiejskiej gromady, nieustępliwa wytrwałość w pracy, walka o przetrwanie — to wszystko nie pochodzi z doktryny, ale z oglądu świata. Jeśli wielu poprzedników Reymonta patrzało na gromadę wiejską przez pryzmat stworzonych nieraz przez największych przyjaciół ludu idei, on patrzył bezpośrednio, sam, dokoła siebie. To prawda, że nie-1‘lui/y jego bohaterowie wydają się nam nieco anachroniczni,
I 'I l>\ pochodzili z jakiegoś rezerwatu, nie zaś ze wsi polskiej
II pniowy XIX w. Pamiętać jednak nam trzeba, że otrzymali "Ul nu swą drogę życia w powieści błogosławieństwo twórcy, Mory /.dawał sobie dobrze sprawę z tego, że malowany przezeń 'WIR! nieodwołalnie odchodzi w przeszłość. W wywiadzie udzielonym na początku 1902 r. dziennikarzowi «Słowa Polskiego» oświadczał: „taką wieś ja jeszcze znałem, ale należy już do ' Tulkońci, ten świat cały ginie... świat tak bajeczny, tak patriar-1 ludny, lak homerycki”2. W takiej sytuacji nie żegna się ludzi, 1'lóiy.y świat ów wypełniali, przekleństwem, ale nutką żalu. Owa |M/yję!n przez Reymonta postawa epika, a nie pisarza aktualizującego, sprawiła, że bohaterowie Chłopów wydają się nam nieco hieratyczni. Ale jest to złudzenie. Są to ludzie prawdziwi.
'o| lukimi zarówno wówczas, gdy sieją czy koszą zboże, jak I wówczas, gdy w karczmie tańczą obertasa. Są takimi, gdy powodowani namiętnością pragną dokonać zbrodni, jak i wów-1 ziui. gdy przygarniają do izby wędrownego żebraka-kalekę. Krąży w nich krew dawnych kmieci, z których wyszedł przed wiekami legendarny założyciel pierwszej dynastii królewskiej, Piast, ale miesza się ona w ich żyłach z krwią Szelów i Korygów, którzy iv i IK46 rżnęli szlachtę. Taka jednak była prawda o chłopach polskich ze schyłku XIX w. i jej Reymont pozostał wierny.
Struktura wewnętrzna Lipiec. Reymont nie ukrywał nigdy, i chodziło mu w Chłopach nade wszystko o wydobycie na i i /cli relacji wiążących wiejską gromadę, przeobrażających ją ■ jedną spójną całość. To prawda, że każdy z wprowadzonych na Karty utworu bohaterów żyje swoim własnym życiem. Ale przecież każdy z nich żyje w ścisłych związkach z innymi. Życie każdego podporządkowane jest nadrzędnemu układowi wzajemnych zależności.
Na miejscu pierwszym postawi! pisarz sprawę związków ro
A. Grzymała-Siedlecki, wstęp do: W.S. Reymont, Pisma, Warszawa 1921, t. I, s. 17.
ty Władysława St. Reymonta, «Słowo Polskie» 1902, nr 90 (23 II).