LX ŚWIAT PRZEDSTAWIONY
Kłąb ma odwagę rzucić otwarcie gromadzie: „A chodziłem [z panami do boru — F. Z.J, a jak będzie potrza, to i jeszczek pódę” (II, s. 434).
Zróżnicowane w swych poglądach na sprawę narodową pokolenie ojców stanowi jeden front wobec młodych. Spoiwem łączącym. wszystkich Pryczków, Płoszków. Sikorów i Borynów 'jest ziemia.1 Ojcowie starają się za wszelką cenę zatrzymać Iła-■ dżę-ir gospodarstwie, odwlec Jak najdalej decyzję o zapisaniu gospodarki dzieciom. Wszystkich przeraża widmo ;,wycugu”. Żywą przestrogą przed losem skazanych na wycug jest Jagu-stynka i stary Bylica. Jagustynka z gospodyni została komornicą, wynajmującą się do ciężkiej pracy u bogatszych gospodarzy za strawę. Bylica nie jest w stanie pracować, wybiera też los... żebraka. On, który ma wszak dwie córki, z których jedna weszła właśnie w krąg wiejskiej arystokracji, bierze żebraczą torbę, dziadowski kij i idzie w świat. Straszny los. Nie dziw więc, że Maciej Boryna, a z nim inni starsi gospodarze, walczą o utrzymanie swej pozycji. Walcząc o ziemię, walczą oni wszyscy o prawo do godnego życia.
Młode pokolenie, synów, jest znacznie mniej zróżnicowane. Ono także patrzy na świat przez pryzmat ziemi. Ci, co pozakładali już własne rodziny, a wciąż nie mogą doczekać się podziału ojcowizny, uważają się za pokrzywdzonych. Inni, przygotowujący się do roli przyszłych mężów, ojców i gospodarzy, również pragnęliby jak najszybciej doczekać się własnego kąta i kawałka gruntu. Wszyscy zarzucają ojcom świadome działania wymierzone właśnie w nich, młodych. Nie zdają sobie sprawy z tego, że i ich ojcowie równie niecierpliwie czekali na ojcowiznę. A także — że i ich dzieci za lat kilkanaście czy | dwadzieścia kilka upomną się u nich o zapis. Sprawa ziemi jest główną ością niezgody między pokoleniami.'A Te są także inne przyczyny tego- konffikte: Młodzi w.masie swej dążą do zmian. Wielu- z nieb umie- eeytae-, niektórzy (jak np. Grzela, wójtów brat) „trzymają” gazetę. Co bardziej ruchliwsi gotowi są rzu-
_
cić rqdaH«ą~wi£Ś i wyjechać „za morze”. Nie akceptują we -Wszystkim utrwalonego otł wrekóur porządku. Maciej Boryna w rozmowie z Dominikową oświadcza wręcz: „Ze starszych się ino prześmiewają! Ścierwy, we wsi im ciasno, porządki stare im de, ubieru nawet wstydzą się niektórzy!” (I, s. 79). Młodzi także mają słuszne pretensje pod adresem ojców. W chwili, gdy na Podlesiu osiedli niemieccy koloniści, starzy gospodarze lipeccy nie podejmują żadnej inicjatywy. Jeden z młodych parobków powiada w karczmie: „A ojce jeno się we łby skrobią, wzdychają i zaradzić nie poredzą” (U, s. 319). JN gromadzie młodych nf)jr^c^";”jc'jyrTi jrcf br* wątpienia Grzeła woitów "Brat. To on tłumaczy przyjaciołom:
— Bieda nie z tego, że ojcowie nie chcą wam popuścić gospodarek (...) a jeno z tego, że Lipce mają ziemi za mało, że narodu cięgiem przybywa, gdyż co starczyło za dziadków la trojga, musi się teraz rozdzielać la dziesięciorga. (U, s. 320)
Grzela zyskuje ostatecznie poparcie młodych i doprowadza do realizacji opracowany wspólnie plan pozbycia się Niemców z Podlesia-. Znak to wyraźny, że pisarz przyznaje rację właśnie młodym.
Obok układu rodzigno^rodowego oraz pokoleniowego w społeczności HpecKq“mezwy0e'38mmą rolę odgrywa hierarchia majątkowa. Jo również spadek po przodkach. Ale spadek ściśle respektowany przez mieszkańców Lipiec. W ciągu wieków wykształciły się właściwie trzy zasadnicze grupy wspólnych interesów: wiejscy bogacze, najliczniejsza bez wątpienia warstwa średniozamożnych gospodarzy i biedota: komornicy. Poza społecznością, jako gromadąrznajdują się parobcy! służący. Nie posiadając własnych domów, pracując na czasowych kontraktach, nie liczą się w gromadzie.
Do grona najbogatszych należy, zaledwie kilku gospodarzy: Maciej Boryna, 'młynarz, wójt, kowal, ksiądzr-Wiąże ich wspólnota interesów (np. wójt dopuszcza Borynę do wywózki drzewa z lasu). Złamanie tej solidarności grupowej przynosi opłakane