przodków obok patriotycznej funkcjonalizacji także miewały sens maka-bryżujący. Na przykład w Wacławie „zdrajcę prochem antenatów struli”, bohater podejrzewa, że za truciznę posłużyły jego ojców „resztki grobowe” (DW III 179), że to one wprowadziły „zgniłość” do jego krwi.
Groteskowy styl Poema Piasta Dantyszka był oczywisty, czarny humor łączył się z makabrą. Czy równie oczywiste jest to, że spojrzenie na świat poprzez zmakabryzowaną perspektywę rozpadu, śmierci i unicestwienia narzuca tu wizję groteskową? Jak w ogóle należało by określać pojęcie groteski w twórczości Słowackiego?
Łatwo można wskazać w jego dziełach cechy, które w odniesieniu do sztuki wcześniejszych epok artyści i badacze nazywali groteskowymi. Szczególnie łatwo — w Balladynie; jedyny to bodaj utwór, w którym ujęcie groteskowe, łączące komizm z tragizmem, a feeryczność z brutalną przyziemnością, dobrze pasuje do wszelkich definicji pojęcia groteski. O groteskowym stylu Balladyny sporo pisano — tu był przywoływany tylko okazjonalnie.
Istnieją oczywiście u Słowackiego efekty groteskowe, eksponowane w programowych deklaracjach romantyków, przede wszystkim Wiktora Hugo; takie jak komizm, karykatura, nieforemność kształtów (na przykład błazny, postaci św. Gwalbeita czy Dantyszka). Pojawia się także stemowska groteska wyrażająca się w rozbijaniu form artystycznych1 (o tym szerzej
— podobnie jak o łączeniu groteski z ironią — w rozdziale o Beniowskim). To jednak groteska, w której trywializacja — nie zawsze zresztą stosowana
— bliższa jest z pewnością zabiegom profanacji świętości, niż zwykłemu komizmowi. Jest arabeskowość (choćby scena z Kordiana), hybrydyczność istot ludzko-zwierzęcych (wspominałam o tym przy Dantyszka, ważniejsze jeszcze wydają się metamorfozy w wyobraźni, podczas których proces „hybrydyzacji” się dokonuje). Na motywach bestarium, śmierci, pożerania ciał, wszelakiej makabry narasta z odrazą połączona groza; można by wspomnieć i o kontrastowym — choć od komizmu odległym — uzupełnianiu jej osobliwą rubasznością języka i zachowań, wpisaną w szlachecki portret sarmaty.
Lecz o wiele ważniejszą funkcją groteski wydaje się potraktowanie jej jako dramatycznego aspektu ludzkiej egzystencji. Tu właśnie zawiera się podstawowa różnica między wizją groteskową a estetycznymi kategoriami fantastyki czy frenezji.
Świat Słowackiego jest kontrastowy, przeniknięty niepokojem, który we wszystkim potencjalnie tkwi, nagle wybucha, napełnia grozą. Test jakby ustawicznie przygotowany do metamorfoz, ustawicznie im w wyobraźni podlega.
W tej właśnie wpisanej w świat realny tendencji do przemienności, do przechodzenia od rzeczywistości ku sferze ponadrealnej, widzę niezwykłą na tle romantyzmu odrębność funkcji groteski w twórczości Słowackiego. Wiąże się może czasem ze stylizacją poety jako kogoś wyizolowanego ze świata (jak w Beniowskim) zajmującego miejsce osoby z zewnątrz, o spojrzeniu przez to bezlitośnie, groteskowo wyostrzonym. Świat postrzegany jako groteska, dwojako: gdyż groteskowość jest nieuchronnie wpisana w sytuację egzystencjalną człowieka, i groteskowe bywają struktury, przez tegoż człowieka tworzone.
Wydaje się, że jako punkt wyjścia do groteskowej wizji Słowackiego można potraktować scenę, w której Strach i Imaginacja osaczają Kordiana, w której człowiek okazuje się bezradny wobec unicestwiającej potęgi chaosu i zła. Groteska rodzi się u Słowackiego na pograniczu nie przerażenia i komizmu — jak u Hugo czy u Baudelaire’a — lecz otaczającej człowieka normalności a irracjonalnym koszmarem. Jej domeną jest kon-trast: między zwykłością a szaleństwem namiętności, między ulotnością życia a otchłanią śmierci, między pozorem ładu a skrytym chaosem.
Wszystkie w tym rozdziale cytowane fragmenty, obrazujące motyw ciała rozpadającego się i profanowanego po śmierci, zostały wyrwane z kontekstów, potraktowane jako różnorodny a pojęciowo jednolity konterfekt jednego tylko motywu. Ohydnego losu ciała jako końca człowieczego istnienia. Każde ciało podlega degradacji, w jej trakcie dokonuje się śmierć, degradacja trwa nadal, do końca. Dziecko, zbrodniarz, niewinna dziewczyna — wszystkich spotka ten sam los, sinieją, wydzielają fetor, padają pastwą natury. Wszechobecność tego motywu ukazuje zawartą w twórczości Słowackiego wizję świata, w której pojęcie istnienia prowadzi do koncentracji uwagi na ciele, na jego przed- i pośmiertnym rozkładzie. Tak, jakby osoba była z ciałem utożsamiana, jakby pod powłoką cielesną nie było ducha, tylko „nieuchronność zniszczenia i przemijania”2, jakby finał ciała był tożsamy z finałem istnienia.
287
Zob. W. Bolecki, op. cit.
To znów cytat z książki A. Nawareckiego, op. cii., s. 89. Mimo odmiennej zupełnie poetyki, nawiązania do bakowskiego ujęcia śmierci w utworach Słowackiego z końca lat W-tych wydają się wyraźne. 1 jeszcze fragment Beniowskiego-. „Ma księdza Baki Filozofi-