100
ski. W imię wolności od osób i rzeczy przygotowują niewolę umysłu.
ONKA Moim zdaniem to wszystko jest wina rodziców.
STUDENT Pan nas podejrzewa? (wszyscy zwracają się do Studenta. Student wstaje) Panie mecenasie, wzywam pana do wystąpienia w imieniu prawa. Czy według pana prawo pozwala na insynuacje? Albo jesteśmy postawieni w stan oskarżenia i wtedy przysługuje nam obrona. W tym wypadku będzie ipan moim adwokatem. Albo też jesteśmy wolni od podejrzeń.
ONEK Moją specjalnością są sprawy spadkowe...
STUDENT Wobec tego nie uważam za stosowne narażać się dłużej na niejasną sytuację prawią. Żegnam.
Kłania się i uyychodzi ścieżką w głąb, poza altanę.
ONEK Moim zdaniem to jest podejrzana figura.
NIEZNAJOMY Ależ nie, nie trzeba przesadzać. Ot, młodość, młodość... Państwo go znają?
BARONOWA Owszem.
NIEZNAJOMY No i...?
ONKA Jest trochę dziwny.
BARONOWA Nie ma w nim nic dziwnego i nie uważam, że powinniśmy prowadzić rozmowę tego rodzaju.
NIEZNAJOMY Ha, wobec tego nie będę już państwu zabierał więcej czasu, (wstaje) Głowa do góry. Proszę wypoczywać, korzystać z wakacji. Polecam wycieczki. (Baron i Onek wstają. Nieznajomy skłania się przed paniami, panom składa tylko lekki ukłon. Baron odkłania się lekko i poprawnie, natomiast Onek zgina się w pasie) Pieszo i na rowerze. (Onek wyciąga rękę, której Nieznajomy nie zauważa. Nieznajomy wkłada kapelusz i kieruje się w stronę, z której przyszedł) Do zobaczenia wkrótce, obawiam się.
Wychodzi w głąb, ścieżką. Onek podbiega za nim. Nieznajomy znika poza altaną, w zmierzchu, który tymczasem zgęstniał. Onek wraca na środek sceny.
ONEK Czego on chciał?
Wyciemnienie.
AKT III SCENA 1
Przedpołudnie. Pogoda zmieniła się nieco. Nie jest to już ten sam słoneczny blask, gra świateł i cieni, co w akcie 1 i II. Światło jest równomiernie rozproszone, białe, matowe. Nie daje ani cienia, ani blasku.
Przy stoliku po lewej stronie sceny siedzą Baron i Onek. Baron po lewej stronie stolika, plecami do lewej kulisy, Onek naprzeciwko niego. Grają w szachy.
Baron przesuwa figurę na szachownicy.
BARON Szach, (pauza. Onek medytuje nad szachownicą) Jest pan dzisiaj wyraźnie roztargniony.
ONEK Źle spałem.
BARON Słyszałem, jak pan chodził w nocy po schodach. ONEK To nie ja.
BARON To nie pan?
ONEK Nie. A kto?
BARON Ja też nie. (Onek przesuwa figurę) Uwaga, biję laufrem. (Onek cofa figurę. Medytuje) Zamyka pan drzwi •na zasuwkę?
ONEK A pan?
BARON Od wczoraj. Zresztą mam rewolwer.
ONEK Ładna historia.
BARON Dotąd lekceważyłem niebezpieczeństwo. Ale po pańskim wczorajszym wystąpieniu...
ONEK Pomysł był pański.
BARON Ale wykonanie fatalne. Szył pan grubymi nićmi. ONEK To czemu pan sam się tym nie zajął? Radzić każdy umie.
BARON Obawiam się, że ja również niewiele bym wskórał. On jest zbyt inteligentny.
ONEK A kto panu mówił od samego początku, że garbaci są chytrzy? A prosiłem, a ostrzegałem... Groch o ścianę. Teraz mamy pasztet.
BARON Są szanse powodzenia, ale tym powinien zająć się ktoś inny.
ONEK Kto?
BARON Kobieta.
ONEK Żeby się poczuł lepszy od kobiet?