Okolice Capowic 357
wchłaniają się w jej obraz składniki życia „nie-codziennego”, które „świat capowi-cki” adaptuje w obręb swojego porządku i kształtuje je w formy stereotypowe oraz poddaje konwencjonalizacji. Życie w przedstawionym w powieści miasteczku toczy się zatem w rytmie wyznaczonym przez „codzienność” zachowań i obyczajów, ale pisarz nieustanne konfrontuje je z „wyższym planem” zewnętrznego świata polityki i kultury. Stąd stała obecność faktów ze współczesnej historii Austrii i Galicji, wiązanych z postaciami i wydarzeniami capowickimi:
Jednym słowem Capowice są dziś jawnym i do nieba o pomstę wołającym dowodem, jak dalece szlacheckie rządy hrabiego Gołuchowskiego były dla kraju zgubnymi i jak dalece delegacja nasza w Wiedniu oddala cały kraj z związanymi rękoma na pastwę centralizacji, która - dla Capowic - siedzibę swojązałożyła w Kozłowicach, z narażeniem na szwank wszelkiej godności narodowej i zasad, od których ani na krok odstępować nie powinniśmy (s. 48).
Aspiracje do „wielkości” forsztehera Precliczka łączy pisarz z naśladowaniem, karykaturalną fuzją „grand monde’u” i „wielkiej” polityki. W obrazie codzienności Capowic często odbija się strywializowany obraz kulturalnego życia Galicji; na przykładzie lektur panny Emilii można rozpoznać przeciętne gusta literackie, wyznaczyć nie tylko ich zakres, lecz także sposoby przeżywania i użytku:
Co do wewnętrznych przymiotów, piękna ta główka [parny Emilii -T.B.] [...] zawierała, oprócz należytego zapasu nie zapomnianej jeszcze szwajcarsko-lwowskiej francuszczyzny [...] wszystko to, co się przez kilka lat zaczerpać dało z wypożyczalni książek i z tego archiwu wschodnio-galicyj-skiej piśmienności, które nazywamy „Dziennikiem Literackim”. Było tam trochę Suego, Dumasa, Bulwera i Sanda, daleko więcej Korzeniowskiego i Kraszewskiego, bardzo wiele Mickiewicza, a coś trochę Słowackiego, nieco rzeczywistej wiedzy i niezmiernie wiele pięknych rojeń, snów, zachwytów i cała skarbnica dobrych i szlachetnych pojęć (s. 66-67).
Można także rozpoznać charakter prowincjonalnych „rozrywek kulturalnych”. W paralelnie przez Bałuckiego opisanym miasteczku Pipidówce owe zainteresowania są przedstawione jeszcze dokładniej.
Społecznością capowicką rządzi przy tym zasada „wiedzy” wszystkich o wszystkim, a jej głównym „przekaźnikiem” jest plotka i donos. W zabawnych rozważaniach narratora o - zgodnym z konwencją romansu - wykradzeniu panny znajdujemy taki np. komentarz:
Co do wykradzenia, połączone jest ono z nijakimi trudnościami, osobliwie w Capowicach, gdzie sąsiedzi wiedzą nie tylko jak kto siedzi, ale nawet, na którym boku śpi i ile razy obraca się na łóżku w nocy. Potem, wobec konkordatu, metryk, protokołów i kart legitymacyjnych, dawny romantyczny sposób brania ślubu gdzieś w jakimś odległym kościółku, w najgłębszej tajemnicy, nie da się już dziś zastosować. Powieściopisarze stracili niezmiernie na tej zmianie stosunków [...] (s. 143).
Lam formuje świat przedstawiony w konwencji szkicu powieściowego. Reguły kompozycyjne, o znamionach znacznej luźności, nasycają materiał fabularny mocno