74 Sacrum i profanum
ciowo: albowiem człowiek religijny, nawet „najbardziej pierwotny”, zasadniczo nie odrzuca postępu; akceptuje go, tyle że nadaje mu boskie pochodzenie i boski wymiar. Wszystko, co ze współczesnej perspektywy wydaje się nam „postępem” — społecznym, kulturowym czy technicznym — społeczeństwa pierwotne w miarę upływu swej długiej historii traktowały jako nowe objawienia zesłane przez bogów. W tej chwili pomińmy jednak ów aspekt problemu, przede wszystkim zależy nam bowiem na tym, by zrozumieć religijne znaczenie takiego powtarzania boskich czynów. Ta potrzeba stałego powtarzania tych samych wzorcowych czynów najwyraźniej bierze się z pragnienia i usiłowania człowieka religijnego, zmierzającego do tego, by żyć możliwie jak najbliżej bogów.
Stawać się okresowo współczesnym bogom
W poprzednim rozdziale pokazaliśmy, jak ścisłe związki łączą miasto, świątynię i dom z wyobrażeniem „centrum świata”. Wydaje się, że ów symbolizm centrum osadzony jest na następującym przeżyciu religijnym: człowiek chciałby się przenieść do przestrzeni, która związana jest z „otwarciem ku górze”, to znaczy z boskim światem.
To samo pragnienie zbliżenia się do bogów wychodzi na jaw w trakcie analizy świąt religijnych i związanego z nimi znaczenia. Odnalezienie świętego czasu Prapoczątku oznacza tyle, co stać się współczesnym bogów, a więc żyć w ich obecności, nawet jeśli obecność ta jest „tajemna”, ponieważ nie zawsze postrzegalna. Zawarta w doświadczeniu świętej przestrzeni i świętego czasu intencjonalność objawia pragnienie powrotu do sytuacji początkowej, zatem do czasu, w którym obecni byli bogowie i mityczni przodkowie — ci, którzy stworzyli świat, uporządkowali go i objawili ludziom zasady kultury. Owa „sytuacja prapierwotna” nie należy do porządku historycznego, wymyka się chronologicznej rachubie czasu; chodzi tu o jakieś mityczne „wcześniej”, o czas „Prapoczątku”, o to, co wydarzyło się „u samego początku”, irt principia.
Ale „u samego początku” oznacza: wtedy, gdy na ziemi działali bogowie i półbogowie. Tęsknota za „początkami” jest zatem tęsknotą religijną. Człowiek pragnie, by powrócił czas, kiedy bogowie byli aktywnie obecni, pragnie żyć w świeżym, czystym i „mocnym” świecie — w świecie, który znajdowałby się w takim stanie, w jakim wyszedł z rąk Stwórcy. Okresowe powracanie irt illud tempus tłumaczy się w znacznej mierze tęsknotą za pełnią samego początku. W terminologii chrześcijańskiej można by powiedzieć, że chodzi tu o „tęsknotę za Rajem”, mimo że na pierwotnym poziomie kulturowym ów kontekst religijny i ideologiczny przedstawia się całkiem inaczej niż w świecie judeochrześcijańskim. A jednak czas mityczny, który człowiek próbuje ponownie uobecnić, jest czasem uświęconym boską obecnością; dlatego pragnienie życia wobecności Boga i w pełnym (ponieważ właśnie narodzonym) świecie można utożsamić z tęsknotą za sytuacją rajską.
Owo pragnienie okresowego powrotu, jakie żywi człowiek religijny, jego usiłowanie zmierzające do nawiązania kontaktu z sytuacją mityczną, z tym, co było in principio, w oczach człowieka współczesnego mogłoby — jak już stwierdzono wyżej — wydawać się nieznośne i upokarzające. Taka tęsknota prowadzi bowiem w sposób nieunikniony do stałego powtarzania ograniczonej liczby czynności i form zachowań.