sposobności do uczciwej zaprawy, tyle zrodziło wstrętnej pychy”. Mamy więc „grzech” pychy, a w dalszym ciągu, gdy przyszło do karania niewiernych niewiast, pojawił się i „grzech” okrucieństwa. Interesujące jest jednak, że Kadłubek nie przejął z Galla całej gamy właściwości charakterologicznych, przy pomocy których pierwszy kronikarz namalował wewnętrzny portret Szczodrego, a przede wszystkim jakby nie zauważył cech świadczących o gwałtownym, popędiiwym i spontanicznym charakterze króla. Nasuwa się pyta* nie: nie zauważył czy nie chciał zauważyć?
Pytanie to wydaje się tym bardziej uzasadnione, że podkreślane przez Anonima popędliwość i brak refleksji Bolesława mogłyby tłumaczyć ostrość represji zastosowanej wobec biskupa. Być może Wincenty nie chciał w ten sposób tłumaczyć przyczyny śmierci Stanisława, ponieważ „wina” króla byłaby wówczas jak gdyby umniejszona, a nawet możliwa do usprawiedliwienia i wybaczenia, np. przez pokutę „grzesznika”. Dlatego odnośny tekst Gall odczytał zgoła inaczej, niż życzył tego sobie autor. Stąd też nie pojawił się u Kadłubka motyw szaleństwa czy choroby umysłowej króla a określenie, iż Szczodry „jak był zwrócony w stronę nieprawości, w dziksze popadł szaleństwo”, które, odczytane przez późniejszych pisarzy, stało się główną przesłanką coraz szerzej rozwijanych wątków o chorobie psychicznej - było przenośnią, mającą podkreślić niezwykły wymiar zamachu na życie biskupa.
Przechodząc do analizy tekstu Kadłubka bezpośrednio odnoszącego się do tła i przebiegu konfliktu od razu należy wyeliminować posądzenie kronikarza o złą wolę w rozumieniu treści przekazu Galla i o świadome przeinaczanie jego relacji. Trzeba zatem założyć, że Wincenty nie odrzucił natychmiast wiadomości Gallowych, jak to czynił w innych wypadkach, lecz pojął je na swój sposób, zrozumiały dla siebie i dla przyszłych czytelników.
Kluczowym przeto problemem staje się wyjaśnienie stosunku Kadłubka do Galla, stosunku, który w tej konkretnej sprawie mógł być ukształtowany pod wpływem przychylnej Stanisławowi tradycji, rozwijającej się w ciągu XII wieku w kręgach kapituły krakowskiej. Dołączyła się do tego specyficzna umysłowość Wincentego, jego niezwykła pobożność i wielki rygoryzm moralny, każące mu widzieć i oceniać wydarzenia i ludzi przede wszystkim w kategoriach moralnych: cnoty i grzechu. Trudno więc dziwić się, że jako
moralista odczytał przekaz Galla dosłownie i kiedy ten operował przenośnikami i symbolami, to Kadłubek rozumiał jego „grzech*' jako grzech, czyli przekroczenie norm życia chrześcijańskiego i nakazów Kościoła. Konflikt króla z biskupem musiał zatem przedstawić mu się jako dramat nie polityczny, lecz moralny, dramat postaw chrześcijańskiego władcy i księcia Kościoła. Znając jego poglądy na wzajemny stosunek władzy świeckiej i kościelnej nie będziemy zaskoczeni faktem, że przyjmując wersję tragedii moralnej, zgodnie z duchem epoki i własnymi przekonaniami, uznał, iż słuszność, cnota, prawość i prawda były po stronie biskupa jako rzecznika sprawiedliwości i wyraziciela praw Kościoła i jego nauki, a zatem zła wola i „grzech** mogą być przypisane wyłącznie królowi. W tym też duchu pisarz amplifikował opowieść Gallową, przydając jej w najlepszej wierze interpretacje, mające tłumaczyć i wyjaśnić niedopowiedzenia relacji Anonima w sposób zrozumiały dla mentalności mu współczesnych. Musiało to miejscami doprowadzić do wypaczenia sensu źródła, z którego kronikarz korzystał, a nawet do jawnego rozmijania się z prawdą, gdy chodzi o nasycanie opowieści informacjami, które mogą być pojmowane jako wiadomości szczegółowe.
Już na początku właściwej części tekstu odnoszącego się do konfliktu między królem i biskupem autor, bez żadnych podstaw rzeczowych, przypisał Bolesławowi i jego wojskom wieloletni pobyt „u Rusinów, już to w okolicach niemal poza Partami”. Pomijając owych Partów, można odrzucić samą informację o długich pobytach Polaków poza granicami państwa, ponieważ przeczą jej relacje współczesnych źródeł: Latopisu tzw. Nestora, Kroniki Czechów Kosmasa i naszego Galla, a poza tym w ówczesnej praktyce wojennej wyprawy agresywne, prowadzone na terytorium przeciwnika, były z reguły krótkie i trwały od kilku dni do kilku tygodni. Tylko nieliczne, jak na przykład ekspedycje kijowskie Bolesława Chrobrego i Bolesława Szczodrego, były obliczone na kilka miesięcy ze względu na ich duży zasięg terytorialny i konieczność realizowania na miejscu, w Kijowie, polskich celów politycznych, wymagających dłuższego pobytu. W innych wypadkach łupiono i palono ograniczony obszar i wycofywano się ze zdobyczą i jeńcami bądź — jak w przypadku terenów pomorskich — obsadzano ponadto tamtejsze grody polskimi załogami lub zmuszano miejscowych wielmożów