------HaJden Whu,
jest bowiem przyczyną owej fascynacji Zachodu historią’ Ia kie pragnienie skłania nas do poszukiwania całkowitej wie! dzy o przeszłości? Jaka obawa lub nadzieja kieruje naszym wymaganiem, by zapiski historyczne dostarczały wiedzy o tym, co w przeszłości „naprawdę się zdarzyło”? Czy instytucjonali’ zacja badan historycznych jest tylko jeszcze jednym przykładem zjawiska, które Melanie Klein nazwała „epistemofilią” Zachodu? Jaka ciemna, fantazmatyczna potrzeba zaspokaja fascynację Zachodu historią?
Wiele się ostatnio mówiło o „końcu historii”, o „posl/iisr toire”, o upadku „wielkich narracji” historycznych (Lyotar-dowskich^raru/r/cits). Dyskusje te wsparły tylko tezę, że albo historia nie ma sensu, albo — przeciwnie — ma go zbyt dużo. Przeprowadzona przez Jacques*a Kaca na klasyfikacja „dyskursów wiedzy” rzuca światło na to zjawisko. I tak, Lacan wyróżnia dyskurs Mistrza, Uniwersytetu, histeryka lub ofiary i Analityka. Nazwy określające te dyskursy są mniej ważne od natury wypowiedzi, które się na nie składają. Dyskurs Mistrza ilustrują wszelkie „narracje kontrolujące” od św. Augustyna do Tbynbee*go, które rzekomo ujawniały sens czy też sekret historii. Dyskurs Uniwersytetu wytwarza rozsądną, zróżnicowaną, a ostatecznie niespójną wersję historii jako miejsca o nieskończonej różnorodności i tkance zbudowanej ze szczególnych faktów i niepowtarzalnych wydarzeń, która nie ma żadnego ogólnego sensu, gdyż wroga jest generaliza-cji jako takiej. Dyskurs histeryka to ten, który wyłania się z samej przeszłości w całym jej zróżnicowaniu i pełni, bezpośredniości i świadomości doznanej utraty. Czy istnieje coś bardziej niespójnego od zapisków źródłowych o danym obszarze przeszłości? A zatem, to ów „histeryczny” dyskurs przyciąga naszą uwagę jako historyków. Co z tego dla nas^ wynika?
Lacan twierdzi, że w ideale aktywnie pasywnego „słuchania”, którym Analityk winien darzyć swojego pacjenta, od-■fcajdujemy model rodzaju wiedzy, którego nauki humani-
styczne potrzebują w obecnym momencie naszej historii. Chce on w ten sposób podważyć zarówno dyskurs Mistrza, jak i Uniwersytetu. Mamy już dość ujarzmiania przeszłości. Przeszłością zresztą nie można zawładnąć. Potrzeba nam nie tyle przeszłości takiej, jaką „rzeczywiście była", ile przeszłości, z którą można by żyć. Nie znaczy to, że musimy mówić 6- niej kłamstwa, ale że musimy jeszcze raz przemyśleć pytania, które w odniesieniu do niej zadajemy.
Przeszłość jest krainą fantazji, na którą rzutujemy nasze pragnienia i nadzieje na przyszłość. Dotyczy to zarówno przeszłości badanej przez zawodowych historyków, jak i przeszłości wyobrażanej przez pisarzy, poetów, detektywów i innych neurotyków. Jeżeli wywód ten jest choć trochę wiarygodny, to znaczy, że musimy badać charakterystyczną dla Zachodu fascynację historią nie tylko jako problem poznawczy, lecz także jako zjawisko psychologiczne. Mówiąc po Lacanowsku, w chwili obecnej wiedza historyczna należy do Symbolicznego systemu naszego porządku społecznego. Rozumiana w ten sposób, wyraża ona ogólny wysiłek społeczeństwa, by kontrolować i dyscyplinować przypływy pragnienia emanującego z najgłębszych zakamarków Wyobrażonego (.Imaginaiy). „Przeszłość” jest tym, czego już nie ma, ale czego obecność stale odczuwamy dzięki „teraźniejszości” rozumianej jako brak, rozdzielenie, nieobecność, utrata. Być może jest tak, że los naszej cywilizacji zależy od tego, czy poradzimy sobie z ową nieobecną obecnością.
Chciałbym w tym miejscu podziękować dr Ewie Domańskiej, dr. Arkadiuszowi Marciniakowi, dr. hab. Markowi Wilczyńskiemu za podjęcie się tłumaczenia moich tekstów. Dziękuję także za niezwykłą gościnność, której doznałem z ich Śfcrony w czasie mojego ostatniego pobytu w Polsce, gdzie przebywałem jako visiting professor na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. Dziękuję dr Ewie Domańskiej, która zorganizowała moją wizytę, poświęcając temu wiele cza-