nej przemiany i swobodne wchłanianie innych gatunków. Rozkwit SF w dzisiejszym kinie wskazuje, że mamy do czynienia ze zjawiskiem otwartym i wszelkie wysiłki zmierzające do wytyczenia mu ram skazane są na niepowodzenie.
Powstanie tej książki nie byłoby możliwe bez pomocy miłośników SF w kraju i za granicą, którzy umożliwiali mi obejrzenie trudno dostępnych filmów i dostarczali odpowiedniej literatury. Pragnę w tym miejscu wymienić z wdzięcznością przynajmniej dwa nazwiska: pani Reny Kra-wagna z telewizji CBS i pana lana Christie z Brytyjskiego Instytutu Filmowego, którzy cierpliwie nadsyłali mi wydawnictwa i informacje.
'Można się spierać, czy Podróż na Księżyc, czternastominutowy film z roku 1902, jest początkiem fantastyki naukowej na ekranie. Skrzętni badacze znaleźli wśród taśm, które przetrwały, kilka wcześniejszych obrazów demonstrujących niezwykłe, fantastyczne wynalazki. Ale nie były to jeszcze filmy w dzisiejszym znaczeniu tego słowa — obrazy zorganizowane w kształt dramatyczny i podporządkowane najprostszej choćby narracji. To wszystko odnajdziemy dopiero w Podróży na Księżyc. Samo ich istnienie świadczy jednak, że sztuka filmowa od początku chętnie zwracała się ku fantastyce, która zrodzić miała science fiction. Co prawda, wiele temu sprzyjało. Przełom wieku witano bowiem z dumą jako początek epoki zwycięskiej techniki. Nikt jeszcze nie kłopotał się o jej mroczne strony i nie brał pod uwagę potencjalnych niebezpie-czeństwTJW roku 1900 w Paryżu odbywała się Wystawa Światowa, której tereny otaczały smukłą, stalową konstrukcję — wieżę inżyniera Eiffela. Wystawa była wielkim przeglądem ludzkiej wynalazczości, ale nie brakowało też innych manifestacji. W tym samym roku w powietrze wzniósł się sterowiec Ferdinanda Zeppelina, w trzy lata później bracia Wright odbyli pierwszy lot samolotem wyposażonym w silnik. Znane już były promienie Roentgena, Max Planck pracował nad teorią kwantów, Sig-mund Freud opublikował swe podstwowe dzieło O marzeniu sennym. A popularna literatura prześcigała naukę wytyczając jej nowe drogi. Żył jeszcze nestor fantastyki naukowej, Jules Verne, w którego powieściach człowiek zwycięsko opanowuje siły przyrody. Jego naśladowcom w rodzaju Gustave’a Le Rouge’a, jakkolwiek mniej utalentowanym literacko, także nie brakowało pomysłów. Bariera językowa sprawiła, że nie doczekała się należytego uznania znakomita trylogia księżycowa Jerzego Żuławskiego, której druk rozpoczął w 1901 roku krakowski Głos \aroJu, a późniejsze o dwa lata wydanie książkowe pierwszego tomu zdobiły mapy Srebrnego Globu. Międzynarodowym rozgłosem cieszył się natomiast
7