wnęu*eba«ku
„wtoki Ale oko esesmana czy kapo umiało je dojrzeć, ucho dojęło szelest. Czasami niezbyt mocno spięte lub przywiązane wysuwało się spod bluzy. A ponieważ było to zakazane, dbający o ład i porządek esesmański złośliwy kapo bił po twarzy za ten kawałek szmaty.
Późne zaopatrzenie nas w cieplejsze ubranie, bo dopiero pod koniec listopada, było jedną z przyczyn duże) śmiertelności, szczególnie tych, którzy pracowali na powietrzu.
Przemoczone często do nitki ubranie przed snem układaliśmy w kostkę, tak zwinięte nie mogło wyschnąć, toteż rano ubierano się znów w mokre ubranie. Łatwo stąd następowało przeziębienie i zapalenie płuc.
Pod koniec listopada zaczęto rozdawać płaszcze, swetry, rękawiczki, nauszniki, stare wybrakowane mundury cieplejsze od naszych pidżam. Kto otrzymał płaszcz, nie otrzymywał swetra.
Polepszyła się sytuacja w połowie grudnia, gdy komendant obozu z braku cieplejszego ubrania zezwolił na zawiadomienie rodziny, że wolno przysłać z domu sweter, ciepłą koszulę, kalesony, skarpetki. Zaczęto także wydawać obozowe trzewiki, drewniane holender* skie trepy, a potem francuskie patiny. Drewniane trepy były bardzo odporne na mróz, jedyną niewygodą było, że pod spodem przyklejał się śnieg, utrudniając chodzenie. Wydane często wedle oceny wielkości na oko ścierały skórę, robiły głębokie rany i
Zmiana brudnej bielizny odbywała się bardzo niereguralnie czasami koszulę i kalesony nosiliśmy po trzy do pięciu tygodni. Toteż bardzo szybko pojawiły się wszy. Jeszcze gorzej było ze skarpetami.
Zmiana bielizny i wydawanie ubrali odbywało się w bloku 19, w tak zwanym Bekleidungskammer.
Czystość — higiena
W spodniach tylko i boso w długiej kolejce stoimy przed studnią. Na umycie się mamy nie więcej jak 20 minut Ktoś kręci na zmianę kołem u studni, inni chwytają w kubki troszkę zimnej
77