86
Studium II. O narratorze i narr,
literackości. Krasicki czy Krajewski, a potem autorzy romansów! sentymentalnych w listach, niewątpliwie inaczej kreowali wir-1 tualnego odbiorcę powieści niż -utworów niepowieściowych, alei i tam, i tu zakładali konieczność „konceptu" jako warunku | porozumienia literackiego z czytelnikiem. By mogła się u jaw-1 nić sprzeczność pomiędzy wszechwiedzą, w tym i „pamięcią I doskonałą" narratora, a jego personalną konkretnością, wyma- I gającą rysu ludzkiej niedoskonałości, trzeba było nie tyle nad- I użycia tej konwencji, ile zmiany kultury literackiej. Innymi sło- I wy — powieści opowiadane przez Doświadczyńskich, Zdarzyń- I skich i Kutasińskich, szlachciców latających na „czarowniczej" I łopacie oraz wojażerów prożniacko-filozoficznych 8 dopóty mogły I istnieć bez zastrzeżeń, dopóki twórcy i odbiorcy literatury uzna- I wali za literacko cenne poematy heroikomiczne, bajki, listy poe- I tyckie czy — na innym poziomie znaków — mitologiczne po- I równania w opisach ogrodów.
Trzeba się zgodzić z poglądem, że „Nowe konwencje wyra- I biają się przede wszystkim w opozycyjnej zależności od kon- I wencji istniejących, przy czym o kierunku tych zmian decydu- I je — najogólniej mówiąc — właściwy danej epoce ideał este- I tyczny. Może on wysuwać na plan pierwszy równie dobrze I wzgląd na wywołanie iluzji prawdziwości, jak i przeciwny mu postulat celowego eksponowania swoistości I żywiołu sztuki i właściwego jej języka. Chociaż niezależnie od obu tych nastawień wszystkie właściwe sztuce chwyty w konfrontacji z rzeczywistością są «sztuczne» (inaczej nie byłyby środkami sztuki), to tylko dla pewnych nurtów sztuki ważna jest społeczna zgoda na traktowanie owych «sztucznych» chwytów jako chwytów «naturalnych» — zgoda Stanowiąca fundament dla iluzyjnego oddziaływania utworu." 7
• Przykłady te pochodzą z utworów: D. M. Krajewskiego, Wojctec! Zdarzy ńs ki tycie i przypadki swoje opisujący (1785), F. S. Jezierskiego. Jarosza Kutasińskiego, herbu Dęboróg, szlachcica łukowskiego uwagi lUrnm nie szlacheckim w Polsce (1790), oraz publikowanych w „Wiadomościach Brukowych" utwory J. Szymkiewicza (Wędrówka szlachcica oa łopacie czarowniczej, 1817) i J. Śniadeckiego (Próźniacko-filozoficzna podroż po bruku, 1818—1821). , >
1 A. Okopień-Sławińska, Rola konwencji w procesie hiatorycznolitS' reckim, w-. Proces historyczny w literaturze i sztuce. Materiały konferencji naukowej, maj 1965. Pod red. M. Janion i A. Piorunowej, Warszawa 10®1i >. 85.
i. Kto opowiada?
Jeśli tak jest — to pojawianie i rozszerzanie zasięgu aukto-rialnej narracji trzecioosobowej trzeba traktować jako konieczną konsekwencję nowej kultury literackiej, tej, która w miejsce skomplikowanej i kunsztownej gry umowności proponowała „szczerość” (tj. umowność uproszczoną), w miejsce więc pośredników (czy sfer pośredniczących) pomiędzy autorem a odbiorcą — przejrzysty układ komunikacyjny. Lektura utworu klasy-cystycznego zakładała potrzebę kolejnych „przekładów” z tekstu autora, zamaskowanego na tekst autora „prawdziwego”, a więc np. z tekstu bajarza opowiadającego w Myszeidzie historię wojny kotów z myszami na tekst figlarza, który tym opowiadaniem się zabawia, a z tekstu figlarza — na tekst poważnego moralisty. W Do&utiadczyńskim z tekstu szlachcica trzeba dokonać przekładu na tekst „wydawcy”, który docenił wartość opowieści tego szlachcica, a następnie na tekst pisarza-myśliciela, który ma czytelnikowi do powiedzenia kilka istotnych myśli obywatelskich.
Jawna ^auktorialność narracji powieściowej mogła w epoce kryzysu pojmowania literatury jako skomplikowanej zabawy zyskiwać wartość pożądanej jakoścj semantycznej. Potrzeba redukcji sfer pośredniczących właśnie w powieści dawała o sobie znać stosunkowo wcześnie (wcześniej w każdym razie niż w innych gatunkach oświeceniowych), skoro np. już Krasicki w Do-świadczyńskim zamieścił tylko przedmowę napisaną ze stanowiska autorskiego, zaniechał zaś opublikowania żartobliwej dedykacji mistyfikatorskiej, w której z pozycji wydawcy opowiadał, jak to kawałek „rękopismu” znalazł pod wielkanocnym plackiem u „Wielmożnej Jejmć Pani Podczaszynej”, a resztę „w apteczce”.8 To, oczywiście, drobny i wtedy zapewne niewiele jeszcze znaczący symptom, ale z dziesięciolecia na dziesięciolecie objawy takie i tym podobne stawały się coraz częstsze, by wreszcie około roku 1825 wraz z pojawieniem się powieści historycznej inspirowanej przez romans historyczny Waltera Scot- 1
J. Jackl w Przypisach do powieści Krasickiego (zob. Wokół ,JDo-iwiadczyńskiego". Antologia romansu i powieści, Warszawa 1966, s. 558) pisze, cytując fragment tej dedykacji, że autor „z nieznanych dziś przyczyn" jej nie wydrukował. Mogły rzeczywiście wchodzić w grę przyczyny szczególne, w porządku naszych rozważań natomiast zrozumiałe się staje, że sam fakt sięgnięcia po powieść i związany z tym wzgląd na nieco innego odbiorcę wirtualnego niż odbiorca np. poematu heroikomicznego orientował na redukowanie póśrednictw.