IMG84 (2)

IMG84 (2)



112


113


Studium II. O narratorze |

nak — i to ilustruje drugi z cytowanych fragmentów Kr*, nych m bohater nie stanie się dla narratora partnerem w m równorzędnym. Narracja obejmie nie tylko to, co bohater strzeże, ale i to, na co on nie zwróci uwagi. Wzrok wszectój dzącego i wszechwidzącego narratora spocznie także na z|J nym szczególeM, przydającym kreślonemu obrazowi podobJ stwo do rzeczywistości, do jej przypadkowego (z punktu widzej celowych działań bohatera) zorganizowania i „nadmiaru". Trzej tu jednak zauważyć, że w operowaniu zbędnym szczegółem jJ Korzeniowski oszczędny, że wprowadza informacje o nim jara mimochodem (zazwyczaj w podrzędnych częściach składowy! zdania), że nie daje się — jak się to zdarzało jeszcze Kraszeni skiemu — ponosić temperamentowi „malarza”, który musi oh wypełnić szczegółami od ramy do ramy.

Umiarkowane gospodarowanie detalem zbytecznym wl sach zjawisk obyczajowych idzie w powieściach Korzeniowskimi w parze z zamierzonym niedostatkiem informu cji o przeżyciach psychicznych bohaterół Narrator, oczywiście, wie, ilekroć chce, co myślą i czują ci bo] haterowie, ale woli ich stany duchowe sygnalizować poprzez ifl własne wynurzenia (wypowiedzi, rzadziej listy) oraz przez opiąj zachowań. Żyd Szloma, wykorzystywany przez prezesa Zagaił towskiego do brudnych interesów, a w gruncie rzeczy uczciwy! i spragniony uczciwości, po jego śmierci na życzenie panny] Kamilli usuwa szkody i naprawia krzywdy wyrządzone ludziom! przez jej ojca. Panna Kamilla pyta go, czy nadal jej chce shij żyć w tym dziele.

Ponieważ Żyda trzeba zapłacić, bo on czego innegl niewart — odpowiedział z godnością — to jeżelim się pani czymkolwiek przysłużył, inszej nagrody nie żądam.

Spojrzała na niego panna Kamilla i nie postrzegła już owego] ironicznego uśmiechu na pięknej jego twarzy. Stał wyprosto-J wany, patrzył na nią z zajęciem i jego oczy przymglone niej błyszczały jak zwykle” (DW I, 302). Ten typ skrótu narracyj*] nego, znak dyskrecji i szlachetnego umiaru, znakomicie w peW*| nych momentach poskramia wszystkowiedzące zapędy narrator*! i osadza jego relację na mocnym gruncie rzeczywistości widział*!

tiki §Sfr wprowadził W. Weintraub, Wyznać*

V <UUtvcmff0- .tętnik Literacki" 1061, ł 2, a. 400.

L Mówienie czy prnmawUniaf

Inej, podatnej poznaniu obserwacyjno-wnioskującemu. Ale pod piórem Korzeniowskiego ma walor także polemiczny. Jest repliką na rozwlekanie momentów napięcia emocjonalnego, poczytywane przezeń za relikt maniery sentymentalnej. W Emerycie powie [wręcz: „Są rzeczy, których nie należy rozmazywać słowami'* (DJK II, 490), i zrezygnuje z przytaczania bardzo — jak się domyślamy — naładowanej uczuciowo długiej rozmowy dwóch młodzieńców, konkurujących ze sobą o rękę tej samej panny, rozumiejących jednak swoją sytuację i kierujących się równie szlachetnymi pobudkami.

3. MÓWIENIE CZY PRZEMAWIANIE?

Nader istotnym powodem, dla którego świat przedstawiony jawi się czytelnikowi jako rezultat współpracy narratora i bohaterów — choć narrator nad bohaterami niewątpliwie sprawuje „zwierzchnictwo” — jest w powieściach Korzeniowskiego ukształtowanie języka wypowiedzi postaci (przytoczeń). Językiem silnie (a przy tym „grubo”) zindywidualizowanym dozwala pisarz posługiwać się figurom drugoplanowym, mającym rysy charakterystycznej i ubarwionej nieraz satyrycznie niedoskonałości. Polszczyzną ż licznymi błędami gramatycznymi posługują się Żydzi, francuskimi słowami i zwrotami ośmieszają się snobistyczne damy i ich towarzystwo oraz pretensjonalne niedouczki i nie-douki z prowincji; dziadkowie z lekka makaronizują w stylu sarmacko-gawędowym, poeci (w rodzaju Pawła Bożyckiego ze Spekulanta) patetyzują itd.

Takie dysponowanie językiem mówionym, często barwnym i dowcipnym (a ma Korzeniowski zmysł „podsłuchowy" i wrażliwość na słowo „gadane”) służy jednak nie tyle jako tworzywo wizerunków powieściowych ludzi, ile ludzików, najczęściej pociesznych figurek, którymi (i których kosztem) pisarz raczej się zabawia, niż przejmuje. Wyjąwszy Żydów i staruszków pozostałe figurki to marionetki szkicowane mimochodem, grubą kreską i... bez nadmiaru purytańskiej kontroli moralisty. Może dlatego — nie dopowiedziane do ostatniego słowa — czasem zaczynają w recepcji czytelniczej żyć czymś w rodzaju własnego życia powieściowego. Jak panny Płachcianki w Kollokocfi czy jak

l-j. Bach6n


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
IMG?71 (2) 86 Studium II. O narratorze i narr, literackości. Krasicki czy Krajewski, a potem autorzy
IMG?74 (2) 92 92 nairit
IMG?72 (2) 88 Studium II. O narratorze 1 narracji ta — narracja auktorialna w trzeciej osobie zyskał
30926 IMG?79 (2) 102 Studium II, o narratorze petycja narratora103 rów galicyjskich, w aprobatywnym
44690 IMGW23 113 maimy liczbie składników49. Jest to zasada wszystkich utwo. rów Schulza, która orgo
112,113 Czasami bywają porównania bardzo rozbudowane, w których drugi człon rozwija się w obszerną,

więcej podobnych podstron