22
MÓWISZ, MASZ
mówić, ale jeśli mi pani nie pomoże, nie widzę innego wyjścia poza przejęciem samochodu”.
Sharon już wcześniej groziła Leonowi odebraniem pojazdu, a jego reakcją było ukrycie samochodu. Windykatorzy jeździli dookoła jego domu, szukając ukrytego pojazdu, ale nie byli w stanie go zlokalizować. Sharon miała nadzieję, że nawet jeśli pani D. nie dokona zaległych płatności, to przynajmniej ujawni miejsce ukrycia samochodu.
Niestety, pani D. nie była zbyt pomocna:
„Proszę bardzo, przyjeżdżajcie i róbcie, co trzeba. Ja nie potrafię z nim rozmawiać. On kompletnie zwariował. Nie mam na niego żadnego wpływu. Weźcie ten samochód.”
Sharon naciskała i opisywała prawdopodobne konsekwencje:
„Proszę pani, przejęcie samochodu będzie wyglądało bardzo źle w państwa historii kredytowej i miną lata, zanim będzie można ten zapis usunąć. Nie chciałaby pani mieć ostatecznego zapisu o niewywiązaniu się z płatności, prawda?”
Pani D. wiedziała, iż nie jest prawnie odpowiedzialna za tę sytuację:
„Posłuchaj, młoda damo, ja nie podpisywałam żadnej umowy i nie odpowiadam za zachowanie Leona. Nie mam zamiaru pani pomagać i nie obchodzi mnie, co się stanie. Poza tym, lekarze twierdzą, że Leon może umrzeć lada dzień. Nie mam pieniędzy, żeby płacić pani lub komukolwiek innemu. Ledwo starcza mi na rachunki. Ale Leon ma polisę ubezpieczeniową. Moją jedyną nadzieją jest to, że kiedy Leon umrze, uda mi się zachować dom. Ja nie jeżdżę tym samochodem i niczego nie podpisywałam, więc dlaczego miałabym dbać o to, co się z nim stanie?”
Teraz gdy pani D. zagrała w otwarte karty, Sharon nie wiedziała, co powiedzieć. Zakończyła rozmowę, nie posuwając sprawy naprzód ani o krok:
„Pani D., wygląda na to, że ma pani wystarczająco dużo problemów, którymi trzeba się zająć. Nie chciałabym, aby sytuacja wyglądała jeszcze gorzej z powodu przejęcia samochodu i zapisu o niewypłacalności w historii kredytowej pani męża. Jednak jeśli pani mi nie pomoże, będzie to dla mnie jedyne wyjście z tej sytuacji”.
Po tej rozmowie Sharon i ja rozmawialiśmy o różnicy, jaka istnieje pomiędzy podejściem typu „Nie chciałabym...” a podejściem w rodzaju „Chcę....”. Ludzie nie lubią słuchać wieści dotyczących potencjalnych negatywnych zdarzeń - w rze-:zy*istości je odrzucają. Dochodzą do punktu, w którym - według nich - sprawy me m: ga już się pogorszyć. Podejście Sharon tak właśnie zadziałało na panią D.