wiedział, co ma zrobić: poszedł spać... Spodziewał się epifanii i nie zawiódł się w oczekiwaniach:
,*A kiedy spałem, zadowolony i pełen życia, odkryłem, że naprzeciw mnie stoi bóg!”
We śnie śniąc, doznając wizji - Dżeser mówi: „zjednałem go sobie pochwałą; modliłem się do niego wr jego obecności”, prosząc o przywrócenie wód Nilu i żyzności kraju. Bóg zaś:
„Objaw ił mi się.
Zwracając ku mnie przyjazną twarz, wypowiedział te słowa:
Jestem Chnum, który' cię ukształtował”.
Bóg zapowiedział, że weźmie pod uwagę modlitwy króla, jeśli ten podejmie się „odbudowy świątyń, restauracji tego, co jest zniszczone, i wyciosania nowych sanktuariów” dla bóstwa. Na ten cel - powiedział Chnum - król otrzyma nowe kamienie od bóstwa, a także „tw^arde kamienie, które istnieją od początku czasu”.
Następnie bóg obiecał, że w zamian za to otworzy śluzy w dwóch jaskiniach, które znajdują się pod jego skalną komnatą, co spowoduje, iż wody Nilu zaczną znowu płynąć. W przeciągu roku pow iedział - brzegi rzeki na powrót się zazielenią, wyrosną rośliny, głód ustąpi. I kiedy bóg skończył mówić, a jego obraz zniknął - napisał Dżeser „obudziłem się pokrzepiony, moje serce było wolne od trosk”. W dowód w iecznej wrdzięczności król zarządził odprawianie nieustannych rytuałów ofiarnych dla Chnuma.
Bóg Ptah i wizja, w jakiej się ukazuje, stanow ią główny w ątek dwóch innych egipskich snów cpifanicznych jeden z nich przywodzi na myśl biblijne opowieści o kobiecie, która nic może urodzić męskiego potomka.
Pierwsza z historii, opisująca, jak boskie spotkanie odwróciło bieg działań wojennych, zawarta jest w długiej inskrypcji faraona Merenptaha (około 1230 r. prz. Chr.), zamieszczonej na czwartym pylonie wielkiej świątyni w Kamaku. Choć był synem wojowniczego faraona Ramzesa II, Merenptah nie czuł się na siłach bronić Egiptu przed podnoszącą się falą najeźdźców, grożącą zarówno od strony lądu (Libijczycy z zachodu), jak i od morza (rabusie morscy z wysp Morza Śródziemnego). Działania wojenne osiągnęły punkt kulminacyjny, gdy siły libijskie wzmocnione rabusiami morskimi zdobyły dogodną pozycję do zajęcia Memfis, starej stolicy Egiptu. Upadły na duchu Merenptah był źle przygotowany do odparcia ataku. Ostatniej nocy przed rozstrzygającą bitwą miał sen, w którym pojawił się bóg Ptah i - obiecując królowi zwycięstwo powiedział: „Weź to teraz!” Z tymi słowami wręczył Merenptahowi miecz, mówiąc dalej: „i wyrzuć troski z serca”.
Tekst hieroglificzny jest częściowo zniszczony w tym miejscu, dlatego leż nic wiadomo, co wydarzyło się potem. Ale konkluzja jest taka, że kiedy Merenptah się obudził, miał w ręku boski miecz istniejący fizycznie. Pokrzepiony na duchu boskimi słowami i istnieniem boskiego miecza, Merenptah poprowadził swe wojska do bitwy, która zakończyła się całkowitym zwycięstwem Egipcjan.
Po raz drugi Ptah ukazał się we śnie żonie arcykapłana, księżniczce Ta-imhotep. Taimhotep miała trzy córki, lecz nie mogła urodzić dziedzica, dlatego też „modliła się do majestatu tego czcigodnego boga, wielkiego nulami i zdolnego dać syna tej, która syna nic ma”. Pewnej nocy, gdy arcykapłan spał, Ptałi „przyszedł do niego w objawieniu” i powiedział mu, że w zamian za wykonanie pewnych prac budowlanych „sprawię, że spło-d/isz dziecko płci męskiej”.
„Wtedy arcykapłan się obudził i ucałował ziemię tego czcigodnego boga.
207