z bliska, o ile na to skąpe źródła historyczne pozwalają.
Gabro wie vel gwebrowie (zwani w Persji również zarduszti, czyli zaratustrianie, e-wentualnie ataszparast, czyli czcidcle ognia1), ów najwj trwalszy w swym przywią-zaniu do mazdaizmu element perski, ulegli losowi podobnemu do tego, jaki europejscy najeźdźcy zgotowali Indianom północnoamerykańskim czy Murzynom południowoafrykańskim. Gabro w wyparto z żyznych i ludnych rejonów kraju i zepchnięto na najgorszą, środkową, pustynną połać Iranu. Tu, głównie w okolicach Jazyd i Kerman, przetrwali do dnia dzisiejszego w minimalnej liczbie kilku tysięcy dusz.
Ale i tu, na bezwodnej pustaci, z dala od dróg handlowych, ich dola nie ustabilizowała się. Podlegała ona licznym fluktuacjom w zależności od osoby władcy i chwili historycznej. Bywało i tak, że władca perski zezwalał 'im na osiedlanie się w pobliżu większych ośrodków miejskich, a nawet przy pałacu kalifa. Powód byl prosty: gabrowie uchodzili ludzi, o dużych zamiłowaniach i uzdolnieniach do pielęgnacji ozdobnych roślin. Ceniono ich tedy jako ogrodników i nie obawiano się ich krzątaniny nawet w obrębie parków haremowych należących do władcy i innych prominentów muzułmańskich. Można ich było od razu rozpoznać po szafranowym stroju
z żółtym turbanem przepisanym im razom z szeregiem restrykcji.
Sławne na cały świat i opiewane w liryce perskie ogrody wiele zawdzięczają owym niedobitkom dawnej religii. Kochali się bowiem w kwiatach i olejkach kwiatowych już od małego. Rodzaj chrztu noworodka gabrów polegał na zanurzeniu go w wodzie po wygotowanych w niej kwiatach. Przepisy religijni nie zabraniały im picia wńna, toteż z wielkim przejęciem oddawali się uprawie winorośli. Sławne winnice w miejscowości Ncgefubad pod Isfahanem stanowiły całkowicie zaratu-striańską kolonię2 3. Postać żółto odzianego gabra snującego się wśród bajecznie utrzymanych ogrodów perskich była tyleż malownicza co charakterystyczna.
Życie religijne gabrów trzymało się ściśle świątyń, a raczej ołtarzy ognia. Nie podlegały one burzeniu czy nawet zamykaniu. Kalifowie nie uważali ich na ogół za drażniący muzułmanów szczegół architektury i obyczajowości niewiernych. „1 tak w IX stuleciu za rządów Al-Mutasima (...) kapłani i uczeni narażali się na karę za zburzenie świątyni ognia w Sogdianie i wybudowanie w tym miejscu meczetu” *7. Nic dziwnego, że wszędzie *.v Persji, jak kraj długi i szeroki, znajdowano te miejsca kultowe, chociaż sam świę-
“ W. Eilers, cyt. wyd., s. 886.
V. Sackville-West, Pcrsian Gorderu, w: The Lewacy oj Persia, cd. by T.W. Arberry. Ox ford
- 1953, s. 281.
D. Me.nant, cyt. wyd., s. 156.
:»:i9